OBSERWATORZY

niedziela, 25 lipca 2010

Nie lubię zimna!!

No niestety ciepełko gdzieś uciekło. Znowu powróciły duże wiatry i czasami deszcz. W większości wokół mnie wszyscy narzekali na upały, ale wszystko jakoś się toczyło. Od kilku dni wszyscy chodzą senni i nic się nie chce. U mnie praca wre ale na przeszkodzie stanęła właśnie pogoda. Nie mam jak po prostu usztywnić i wysuszyć armii aniołów, które powstały ostatnio.Natomiast prac wymiankowych na razie nie mogę pokazać.  W tak zwanym międzyczasie powstała mała firanka na półpiętro. Wyschła jakoś bo usztywniałam ługą.
 


















Nadal siedzę w zaprawach. Ogórków kiszonych mam dosyć, więc wzięłam się za korniszony. Na pierwszy ogień poszły te z papryką. Zalewę do korniszonów mam sprawdzoną tą samą od wielu lat . Żeby nie było monotonnie robię je z różnymi dodatkami. Tradycyjne z gorczycą, wspomniane z papryką i jeszcze po żydowsku czyli z liśćmi selera i pietruszki.















Żeby nie być takim sennym trzeba wypić kawę. Upiekłam więc do niej rogaliki drożdżowe. Jeszcze są ciepłe. Szkoda, że nie czujecie ich zapachu...














Moja Kawiarenko nie znałam tej zasady że szypułkami do góry, ale jakoś tak właśnie robiłam instynktownie. Chyba ładniej wyglądały. Mój zmysł estetyczny nie zawiódł.
eumycho  w tym roku chyba nie będę robić żadnych sałatek w  słoiki na zimę. Moja piwnica pęka w szwach od zapraw i nie mam gdzie tego pomieścić. Po prostu mniej zjadamy niż ja naprodukuję i muszę przyhamować chociaż przepisów fajnych mam wiele.

16 komentarzy:

  1. Śliczna ta firaneczka, a sezon ogórkowy faktycznie w pełni. U nas też się ochłodziło, ale ja akurat przy takiej pogodzie dopiero oddycham pełną piersią, dopiero coś mi się chce robić i żyć. ;))) Jednak 38 stopni w cieniu i wszechogarniający klejący się upał to zdecydowanie nie dla mnie... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna firanka potwierdzam! Na rogaliki narobiłaś mi apetytu ale nie mam drożdży :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie wymyśliłaś tę firaneczkę.Na rogaliki spuszczam zasłonę milczenia. Ogórki robiłam także z ostrą suszoną papryczką - po 2 szt.na słoik powyżej 0,6 l. I jeszcze tzw."zajzajer" : ogórki z dużą ilością krojonego czosnku i chili.

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo pomysłowy wzór firaneczki ...
    2 w 1 :)
    rogaliki widzę pysznościowe :)))
    u nas też się trochę ochłodziło ...
    ale deszczu jak na lekarstwo
    pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też już tęsknię za upałami. Jak dla mnie taka pogoda jak ta dziś może sobie być - ale w listopadzie!
    Firaneczka do pozazdroszczenia!
    Ogórki też robię, ale z chilli. Super są - takie ostre. Jak to mówią panowie: ogóreczki idealne do wódeczki ;-)
    Rogaliki spowodowały gwałtowny atak ślinotoku ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Janeczko a ja się poczęstuje tym pysznym rogalikiem :)) pozdrawiam cieplutko Viola

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nie cierpię gorąca, a wczoraj był chyba najgorszy dzień. Dopiero dzisiaj mam 22 stopnie. Nie pada, wieje lekki wiaterek. Super jest!
    Firaneczka fajna, rogaliki kuszą, ale ja nie jestem dobrym ciastkarzem, więc tylko pooglądam. Też miałam chęć na robienie przetworów, nawet wczoraj wybrałam się na zakup potrzebnych składników(a ceny były bardzo niskie), jednak żar mnie pokonał. Może jutro to zrobię. Tzn. leczo zrobię.
    Pod koniec czerwca zniknął z moich zapasów ostatni słoik tego przysmaku.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Janeczko podziwiam Cie, ze Ci sie chce tyle zaprawiac.
    A firaneczka ekstra.
    Pozdrawiam i zapraszam na torcik!

    OdpowiedzUsuń
  9. Firaneczka cudna. Rogaliki pyszniutkie. Ogórkow mam dośc wczoraj na tapecie małam pikle.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Firaneczka cudna! Piękna. A rogaliki..ach czuję ich smak i zapach.Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  11. rogaliki wyglądają przecudnie! do natychmiastowego schrupania! :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też nie lubię zimna, firaneczka urocza, ogóreczki a przede wszystkim rogaliki wyglądają pysznie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. I ogórki i rogaliki wyglądają przepysznie ....uwielbiam i jedno i drugie. Podziwiam Twój zapał i zdolności. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczna firaneczka, a ogóreczki mniam ,mniam...Ja tez zimna nie lubię już wolałam te upały.Przynajmniej człowiek wiedział,że jest lato-pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajny pomysł firaneczki.
    A ja z frakcji zimnolubnych - upały niech nie wracają.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja to się cieszę, bo w taką pogode to można choć troszkę odetchnąć. Oczywiście codziennych ulew też nie lubię, ale przynajmniej nie muszę godzinami leżeć w wannie zimnej wody ;)
    "Armia aniołów" fajnie to brzmi ^^ Firanka bardzo ładna, delikatna.
    A co do ogórków, to moja przyjaciółka robi je ostatnio w zalewie musztardowej. Podobno mają być dobre, nie wiadomo, bo to pierwszy raz takie robione :)
    Pozdrawiam serdecznie
    bizuterium.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo tu zamieszczone:)