Początek tygodnia to były dni bez zamówień, więc mogłam zacząć realizować własne pomysły. Od jakiegoś czasu miałam ochotę zrobić frywolitkowe ozdoby choinkowe. Kupiłam nawet fajne i niedrogie szklane bombeczki aby ubrać je w gatki frywolitkowe, ale wiadomo,że plany sobie a życie sobie. Zdążyłam zrobić tylko frywolitkowy dzwonek według projektu
Renulka.
Oprócz dzwonka uplotłam naszyjnik z koralików.
I jeszcze zrobiłam dwie bombki, aby pewnej osobie pokazać jak wyglądają białe szydełkowe bombki z dodatkiem srebrnej i złotej niteczki.
A potem dostałam duże zamówienie na szydełkowe ozdoby świąteczne. Cieszę się na każde zamówienie, ale muszę przyznać, że tym razem mocno się napracowałam. Nie chodzi tu o samo wykonywanie ozdób, czy nawet ich usztywnianie ale o dostosowanie wzorów do żądanych wymiarów. Wymiary te były bowiem ściśle określone. Robiłam to oczywiście metodą prób i błędów. Po tym zamówieniu trochę niewymiarowych ozdób pozostało u mnie w domu. Na zdjęciu widać różnicę np w wielkości bombek.
Tak wygląda skończone zamówienie.
I jeszcze szczegóły. Najpierw duże bombki szydełkowe.
Malutkie szydełkowe aniołki.
Szydełkowe dzwonki.
Małe szydełkowe bombki.
Gwiazda na czubek choinki też zrobiona na szydełku.
I na koniec szydełkowe gwiazdki śnieżynki.
To nie wszystkie zeszłotygodniowe robótki, ale po prostu nie wszystko mogę pokazać. Wczoraj było Święto Niepodległości a jednocześnie imieniny Marcina. Było mi trochę smutno, bo to pierwsze imieniny starszego syna podczas których nie było go w domu. Życie idzie naprzód i taki los dzieci, że odchodzą z domu a rodzice muszą się z tym pogodzić i przywyknąć. Nie było wiec rogalików tylko tym razem ciasto z cukinii, której mimo przetwarzania, mam jeszcze spore zapasy.
I na koniec zdjęcia kwiatów. tych przed i tych w domu.
Pięknie kwitną chryzantemy.
Lobelie odnowiły się i zaczęły na nowo kwitnąć.
W domu zakwitł jeden z amarylisów. Następny ma pąki więc pokażę wkrótce.
I dwa grudniki. Jeden w kolorze biało liliowym a drugi żółto łososiowym.
I to tyle zdjęć na dzisiaj.
Ponieważ wciąż dostaję dużo zapytań na temat usztywniania ozdób choinkowych, więc postanowiłam jeszcze raz wszystko dokładnie opisać.
Najpierw oczywiście wykonuję ozdoby na szydełku i przygotowuję formy na których je suszę. Moje aniołki schną na małych butelkach po Pepsi, dzwonki na dużych butelkach po Kubusiu, gwiazdy na czubek wypycham woreczkami a bombki schną na balonikach. Do garnka wsypuję cukier i wlewam wodę. Najlepiej żeby proporcje były pół na pół czyli np szklanka cukru na szklankę wody. Jeżeli wody będzie więcej niż cukru to ozdoba nie będzie całkowicie sztywna a gdy będzie za dużo cukru, to może on być widoczny po wysuszeniu na ozdobie. Czytałam na FB i na forum Maranciaki, że usztywnienie zależy od jakości cukru. Z moich doświadczeń wynika, że to nie jest prawda . Najważniejsze jest prawidłowe ugotowanie lukru. Gdy wsypiemy cukier i wlejemy wodę to najpierw mieszamy wszystko do rozpuszczenia cukru. Potem gdy zaczyna się gotować obserwujemy na powierzchni jakby białą pianę. Gotujemy tak długo aż bąbelki gotującego się lukru zrobią się przezroczyste. Wtedy zdejmujemy garnek z lukrem z ognia i w tą gorącą zawiesinę wrzucamy ozdoby. Z białymi ozdobami nie ma niebezpieczeństwa, ale trzeba uważać z ozdobami w innym kolorze, bo kordonki są różne i mnie już zdarzyło się, ze puściły kolor. Gorący lukier z ozdobami pozostawiamy do całkowitego wystygnięcia. Wydaje mi się, że najlepszy jest efekt gdy ozdoby wykonane przez cały dzień moczę w gorącym lukrze i zostawiam na całą noc. Wtedy rano wyciskam ozdobę i umieszczam ja na przedmiocie na którym ma wyschnąć. Nie musi to być całkowicie dokładnie, bo i praca z klejącym lukrem nie jest przyjemna. Zostawiam ozdoby do podeschnięcia. Po jakimś czasie ozdoby nie są suche i sztywne ale są plastyczne i nie brudzą już rąk. Wtedy dokładnie poprawiam ozdoby i modeluję szczegóły. Tak zostawiam do całkowitego wyschnięcia. Aha, ozdoby nie umieszczam bezpośrednio np na butelce, tylko na butelkę nakładam zwykły woreczek śniadaniowy i dopiero na to aniołka czy dzwonek. Woreczek z ozdobą łatwiej jest zdjąć niż ściągnąć ozdobę bezpośrednio ze szkła. Pojawia się pytanie co z pozostałym lukrem i czy można go powtórnie wykorzystać, bo przecież cukier nie jest tani, szczególnie, gdy ozdób robimy dużo. Otóż przy następnym wykorzystaniu lukru, oczywiście po powtórnym podgrzaniu do stanu wrzenia pojawia się większe niebezpieczeństwo, że ozdoba będzie scukrzona. Ja robię to w ten sposób, ze do lukru pozostałego po poprzednim usztywnianiu ozdób dodaję np pół szklanki cukru i pół szklanki wody i gotuję wszystko jakby na nowo. Tak można postępować wiele razy, ale trzeba to robić z wyczuciem. Mam nadzieję, ze moje rady pomogą niektórym z Was i powstaną ozdoby świąteczne, które zadowolą Was swoją sztywnością. Nie wszystkich jednak można zadowolić, bo moje ozdoby są naprawdę twarde po wyschnięciu i jednej z klientek zdarzyło się, że gdy chciała poprawić ułożenie głowy aniołka, że ta po prostu się odłamała.
Wszystkim odwiedzającym mój blog bardzo dziękuję. Obserwatorów jest już ponad 1000. Witam serdecznie tych najnowszych. Wielka liczba obserwujących i zbliżające się święta to chyba fajny powód na rozdawajkę. Jakoś tylko ciągle brakuje mi pomysłu co mogłabym Wam zaproponować jako prezent. Będę więc wdzięczna za komentarze z propozycjami na moje candy. Za otrzymane już komentarze z serca dziękuję. One naprawdę dają kopa do dalszego tworzenia.
Anstahe ANA przepis na chleb znajduje się w zakładkach w mojej książce kucharskiej jako "Łatwy chleb"
Iwona mój odpoczynek to robótki
bozenawdaniec. nie przepadam za konkursami, a komplecik dla Teni był zrobiony z brązowego cieniowanego kordonka, którego Ariadna nie produkuje
ROMA ja i wyzwanie karteczkowe??? To chyba ponad moje możliwości.
ania.n moja mała klientka od razu ubrała pandowy komplecik a buzia jej się uśmiechała, więc chyba była zadowolona.
I to tyle na dzisiaj. Przepraszam, że post nie ukazał się jak zwykle w poniedziałek, ale jak świętować to świętować. Na ten krótszy tydzień planów i zamówień nie brakuje, więc muszę się dobrze zorganizować aby ze wszystkim zdążyć. W niedzielę kolejne spotkanie robótkowe w Gdańsku. Lucynko, Ludwiko, Alutko wybieracie się??? A teraz żegnam Was i życzę wszystkiego dobrego na ten tydzień i na zawsze. Uściski przesyłam i pozdrawiam serdecznie.