OBSERWATORZY

poniedziałek, 27 września 2010

Prezenty i frywolitki

Dzisiejsze przedpołudnie upłynęło pod znakiem poczty. Najpierw wysłałam resztę prezentów z "Podaj dalej" a potem zjawił się listonosz z pudełkami dla mnie. Jednej przesyłki się spodziewałam, bo na początku września wygrałam candy u Pyziulki a niedawno otrzymałam od niej potwierdzenie wysłania paczuszki. Wygrana owieczka jest cudowna. Od dawna podziwiam zabawki wykonane przez Pyziulkę na drutach. No i teraz jedno z nich jest moje. Ogromnie się cieszę. Wiecie, wydzierganie jakiegoś stworka na szydełku nie stanowi dla mnie trudności, ale zabawka zrobiona na drutach, to wyższa szkoła jazdy. Nigdy zresztą tego nie próbowałam. Cała paczuszka pachniała piernikami, które dołożyła Martyna do owieczki, bo przecież dziergająca owieczka przywędrowała z Torunia.



















Ale druga była całkowitym zaskoczeniem. Domyślam się, że to prezent dla mnie z "Podaj dalej" od Teresy. Mam dzisiaj wspaniały dzień przez te prezenty. Wspaniałe hafty krzyżykowe. Część z nich pięknie oprawiona i jeszcze inne drobiazgi, min wspaniała zakładka wykonana haftem matematycznym. Bardzo, bardzo dziękuję. Mam nadzieję, że tym razem się nie pomyliłam co do ofiarodawcy.















W każdej wolnej chwili robię frywolitki. Agasunset podała  dalszy schemat wykonania serwety, więc tylko na to czekałam i wzięłam się ostro do roboty. Obecnie moje "dzieło" wygląda tak.















Zanim zaczęłam dalszy ciąg tej serwety wymyśliłam dla siebie kolejne zakładki. Niestety wczoraj zjawiła  się pewna osoba, która postanowiła je odkupić. Nie pomogły tłumaczenia, że zakładki są nieudolnie wykonane, że nie wygląda to ciekawie. Tak więc sprzedałam swoje pierwsze frywolitki.















Bardzo wszystkim dziękuję za rady dotyczące aniołka. Ten ma już ukształtowane rączki więc może trzymać tylko np kwiat, liść czy serduszko. Bardzo podoba mi się pomysł z fletem i całą orkiestrą anielską, ale najpierw musi być wymyślona koncepcja, żeby ręce ukształtować odpowiednio do trzymanego instrumentu. Byc  może spróbuję coś takiego wykonać.

sobota, 25 września 2010

Sobotnie odwiedziny.

Dzisiejszy dzień upłynął pod znakiem odwiedzin. Rano po grzybobraniu w okolicy, wpadła do mnie mareju, a potem jeszcze sporo znajomych. Było bardzo przyjemnie. Reniu dziękuję za odwiedziny i wszystko inne. Cieszę się, że po kilku wizytach, droga do mnie już nie wydaje się tak długa . Mało więc czasu poświęciłam  dzisiaj robótkom. Trochę robiłam serwetę frywolitkową bo Agasunset zadała kolejne rządki do zrobienia. No ale jeszcze wieczór przede mną. Sama nie wiem co lubię bardziej spotkania i rozmowy z ludźmi czy moje robótki. Chyba kocham to i to.
W tygodniu zrobiłam sporo rzeczy, ale na razie ich nie pokażę, bo to upominki do zabawy "Podaj dalej". Mam już wszystkie sześc zrobione, ale na razie muszę trochę poczekać. Ostatnio wysłałam sporo   paczek i mój mały budżecik na to przeznaczony wyczerpał się. Proszę więc o cierpliwość. może uda mi się coś sprzedać to wyślę resztę prezentów. Już zaczynam się zastanawiać czy się spodobają, ale ja mam tak zawsze.   

Dzisiaj pokazuję kolejną serduszkową szkatułkę z nici, które dostałam jako przydasie w wymiance z lawendą.















I jeszcze następny duży anioł. Jest prawie skończony, tylko powinnam dać mu do trzymania coś w rączki, ale zabrakło mi nowych pomysłów. Może Wy  mi coś poradzicie???


To na dzisiaj tyle. Mam nadzieję, ze zdjęcia już są lepsze. Ja nie bardzo umiem robić ładne zdjęcia, ale kupiłam sobie nowy aparat fotograficzny. Co prawda będę spłacać raty ale mam i się cieszę.

środa, 22 września 2010

Wymianka z lawendą

Prawdę mówiąc to do tej pory lawenda niezbyt mnie interesowała. Jednak sympatia do autorki bloga Ja kobieta czyli moteczka, no i trudność wyzwania, bo brakowało mi całkowicie materiałów w tej tonacji, spowodowało, ze się zapisałam. Lubię pokonywać trudności.  I wcale nie żałuję. Trochę przestraszyłam się po otrzymaniu adresu wymiankowego bo trafiłam na prawdziwą mistrzynię tworzenia czyli babcię Vilemoo  , ale jednak coś wymyśliłam. Właściwie to pomysł poddał mi starszy syn, bo stwierdził, że powinnam zrobić coś z czego blogowicze mnie znają. I tak powstał anioł, który w rączkach trzyma prawdziwe kwiatki lawendy i ozdobiony jest koralikami w odpowiednim kolorze.



















Zanim dostałam wiadomość, że moje dziełko dotarło, listonosz przyniósł paczkę. Była to przesyłka od  Tengela. Po raz pierwszy dotknęłam zakładki pergaminowej i pięknej serwetki, którą wykonał mężczyzna. Mogłam podziwiać prawdziwe mistrzostwo. Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem. Oprócz tych prezentów były oczywiście przydasie , słodycze i kartka. Słodyczami zajęły się moje dzieci a cześć przydasi czyli bawełniana włóczka  w pięknym łososiowym kolorze posłużyła mi do stworzenia kolejnej szkatułki, którą pokażę wkrótce, bo na razie suszy się. Bardzo, bardzo dziękuję.


















I na koniec, chociaż właściwie powinno być na początku wielkie podziękowania i buziaki dla  moteczka za zorganizowanie tej wymianki. Naprawdę ogromne dzięki za pracę w nią włożoną, za czas nam poświęcony, za niestety nieunikniony stres i pewnie sporą dezorganizację własnego życia. Było wspaniale. Mam nadzieję, że zapomnisz wkrótce Marysiu o przykrościach, które Cię spotkały i kiedyś jeszcze zorganizujesz wymianę na jakiś fajny temat.

wtorek, 21 września 2010

Wciąż nie umiem odmawiac.

Znowu jestem zła na samą siebie. Jedna sąsiadka wkręciła mnie w szycie zasłon.















Druga w skracanie spódnicy. Ta wkurzyła mnie totalnie, bo kobieta nigdy w życiu nie miała drutów w rękach a zażądała wręcz, żebym skróciła jej niedawno zrobioną przeze mnie spódnicę, bo bardzo schudła. Tylko, że ta spódnica  jest robiona wzdłuż boku a nie od góry czy dołu. Jakoś sobie poradziłam, ale wściekałam się przy tym bardzo.



















Zapraw zamiast ubywać to jest coraz więcej, bo okazało się, że plony z ogrodu są niemałe. Marchew w większości jest ogromna. Zrobiłam mały bunt i kazałam tą dużą włożyć w   piasek a tylko mniejszą zrobię w słoiki. Przecież jakbym pokroiła te monstra to nie dałbym rady trzymać w rękach szydełka czy drutów.















Już mogę pokazać co ostatnio zdziałałam robótkowo, chociaż to nie  wszystko, bo już mam w większości wykonane prezenty na "Podaj dalej", które oczywiście pokażę jak dotrą do właścicielek. Bardzo  mnie co prawda korci aby pochwalić się   samodzielnie wymyśloną i wykonaną zakładkę frywolitkową, ale wytrzymam. Na razie nie mam żadnych zamówień, więc robię co chcę. Mam ochotę zabrać się za robienie płaszczyka dla siebie z owczej wełny, ale pewnie jakbym zaczęła to pojawiłoby się zaraz  jakieś zlecenie..


























































 A to ciasto, po którym już nie ma znaku. Po dłuższym czasie ugotowałam babkę



















Podam Wam przepis na polewę, bo jest elastyczna, błyszcząca i co najważniejsze zawsze się udaje.
Składniki
10 dkg margaryny
10 dkg cukru pudru
2 łyżki mleka
2 łyżki kakao ( raczej czubate)
1 płaska łyżka mąki ziemniaczanej
 Wykonanie
Do  garnka włożyć margarynę, cukier, kakao i wlać mleko. Wszystko podgrzewać ciągle mieszając do  połączenia się składników. Uwaga!!! - nie wolno zagotować! Zdjąć z ognia, dodać mąkę ziemniaczaną i intensywnie mieszać aż masa będzie gładka i błyszcząca. Wylać na ciasto.

piątek, 17 września 2010

Pracuję , pracuję , pracuję.

Ostatnio pracuję nad nowym fajnym zamówieniem. Powstaje mnóstwo malutkich przedmiotów. Dawno czegoś takiego nie robiłam, dlatego mam z tego dużą frajdę. Pokażę jak zamówienie dotrze do właścicielki.
Oprócz tego powstały nowe bombki, bo trochę eksperymentowałam z dodawaniem błyszczącej nitki, żeby sprawdzić jak się usztywnią. Cześć już sprzedałam, bo podobają się bardziej te właśnie błyszczące.



















Nadal siedzę też w zaprawach. Ostatnio znowu były ogórki (mam cichą nadzieję, że to ich koniec) i tym razem maliny, których jest sporo, ale są mało słodkie.















Z serwetą frywolitkową jestem na bieżąco. Będę ją kontynuować jak Agasunset poda wzory na następne rzędy.




środa, 15 września 2010

Pokochałam frywolitki, ale.......

One chyba mnie nie bardzo. Czasami jest to ciężka walka z własnymi małymi umiejętnościami. Moja serweta frywolitkowa powstaje. Jest coraz trudniej. Ostatni zrobiony przeze mnie rząd to masakra, jak mówią moje chłopaki. Wczorajsza noc prawie nieprzespana, ale dałam radę. Ostatni zadany rząd przez Agasunset, który jeszcze przede mną,  też nie należy do łatwych. Ja chyba lubię utrudnienia. Wczoraj rano doszłam do wniosku, ,że niezbyt ładnie mi wychodzi i zaczęłam od początku. Włosów siwych mi przybyło, ale powstało takie coś!!


















Frywolitki zdominowały ostatnio mój wolny czas, ale nie wypełniły go całkowicie. Przesyłki dotarły do adresatów i teraz mogę je pokazać. Zostanie jeszcze do zaprezentowania  moja praca na Wymianę z lawendą, ale to później. Ja swój prezent z tej wymiany dostałam dzisiaj i chociaz bardzo się cieszę i ogromnie mi się podoba, to na razie nie mogę się pochwalić 








































poniedziałek, 13 września 2010

Fajna jesień

Od trzech dni u nas prawdziwe babie lato. Dzisiaj było mniej słońca, ale nie można wymagać za wiele. Od razu jest większa chęć do pracy.
Bombki są już gotowe.















 
Zamówienia realizuję na bieżąco. Dzisiaj wysłałam dwie paczki a jutro będą do wysyłki trzy. Nie mam zaległości, tylko na razie niewiele mogę pokazać. Mam więc trochę wolnego czasu, aby zając się frywolitkami. Zwariowałam na ich punkcie całkowicie, chociaż na razie nie wychodzą tak jakbym chciała. Z niecierpliwością czekałam na dalsze instrukcje jak robić serwetę. Dzisiaj każdą wolną chwilę poświęciłam na to.  Zdjęcie nie oddaje prawdy, bo mam już więcej zrobione, ale robiłam zdjęcie komórką póki było jako takie światło.



















No i moje następne jesienne kwiaty. 

















Przepis na śmieszne kawowe ciasto (duża blacha taka z kuchenki)
Ciasto białe
7 białek
1 szkl cukru
2 łyżki mąki pszennej
4 łyżki mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki octu
Ciasto żółte
7 żółtek
2 całe jajka
2/3 szkl cukru
2 łyżki oleju
1 łyżka octu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 szkl mąki pszennej

zmielona kawa owoce, dowolny krem
Wykonanie 
 1. Białka ubić na sztywno z cukrem . Dodać mąkę pszenną i ziemniaczaną, wymieszać. Na koniec dodać proszek i ocet. Ciasto wyłożyć kupkami na blachę wyłożoną papierem . Posypać ciasto mieloną kawą
(fusiastą)
 2.  Żółtka, jajka i cukier roztrzepać na jednolitą masę. Dodać  olej i mąkę, wymieszać. Na koniec dodać proszek i ocet. Ciasto żółte wylać na białe, wyrównać łyżką. Piec ok. pół godziny.

Jak wystygnie przekroić na pół, nałożyć pokrojone owoce np ananasy i wyłożyć na to krem. Ja ubiłam śmietanę i dodałam rozpuszczoną w mniejszej ilości wody galaretkę.  Przykryć drugą warstwą ciasta. 

I jeszcze trochę na temat komentarzy
Bardzo, ale to bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa. One dodają energii do pracy.
Mpenzi mam nadzieję, że dobrze się zastanowiłaś nad decyzją o rodzinie zastępczej. To ciężki kawałek chleba. My z mężem też musieliśmy przejść kurs ale on wcale nas wcale nie przygotował na to z czym zetknęliśmy się w życiu. Szczególnie dotyczy to urzędów np sądu,
bozenas  tort zrobiłam w ten sposób, że upiekłam dwa biszkopty. Jeden w tortownicy a drugi w blasze do babki wielkanocnej, której dno pasowałoby wielkością do tortownicy. I dalej wszystko jak normalny tort, czyli krojenie na warstwy, ponczowanie i przekładanie kremem. Na wierzch ozdoby z masy cukrowej.

I całkiem na koniec dziękuję za życzenia urodzinowe w imieniu Brysi.

sobota, 11 września 2010

Jutro urodziny Brysi

Moja córka zastępcza (ale to brzydko brzmi) jutro kończy 11 lat. Dzisiejszy dzień spędziła u ojca,  więc ja mogłam przygotować prezent-niespodziankę. Jest to tort Barbara, bo tak nazywa się lala wewnątrz tortu orzechowego. Nie jestem zadowolona z tego dzieła, bo lalka jest za duża i musiałam wykorzystać jej sukienkę z materiału, a planowałam zrobić ją całą z masy cukrowej. Niestety na tej mojej wsi ta lalka była najmniejsza.
















Zrobiłam jeszcze śmieszne ciasto z kawą i rafaello.
















Tych ostatnich  spróbowała mareju   która odwiedziła mnie przy okazji grzybobrania.  Jak ja lubię te odwiedziny. Czas szybko zleciał. Mam obiecane, że to nie był ostatni raz.

Oprócz przygotowań do urodzin Brysi wciąż robię zaprawy, bo ogórki zwariowały i ciągle rosną. No i jeszcze przetwarzam grzyby, których też jest bardzo dużo.















Obiecanych bombek nie pokazuję bo jeszcze schną na balonikach. Za to pokażę moje postępy we frywolitkowaniu, gdzyż jak pisałam zaczęłam serwetę taką jak Tu. Wiem, że nie jest doskonała i daleko jej do tego ale jestem z niej dumna, bo to moja pierwsza. Już nie mogę doczekać się dalszego ciągu. Na razie nadążam. Ale to prawda, że frywolitki wciągają. Niedługo  wybieram się znowu do Gdańska na kolejne spotkanie maranciaków i pewna miła pani chce mnie nauczyć frywolitek na czółenku. Spróbuję i wtedy wybiorę co mi bardziej odpowiada. Na razie jestem zafascynowana frywolitką igłową.

czwartek, 9 września 2010

Czy ja jestem całkiem normalna????

Tytuł postu mówi sam za siebie. Ogarnęło mnie nowe szaleństwo, czyli frywolitki. Wczoraj spróbowałam po raz pierwszy i zachorowałam. Gorzej choroba rozwija się. Najchętniej cały czas trzymałabym w dłoniach igłę do frywolitek. Zaczęłam dzięki Zosi, która pokazała mi podstawy. Zrobiłam więc pierwszego kwiatka. Znowu przepraszam za jakość zdjęć, bo nie dość że zrobione komórką to jeszcze w deszczowej pogodzie. Kolory są bardzo przekłamane. Postanowiłam zrobić też coś większego. Powstaje więc to serweta
 













Ostatnio jeszcze przed frywolitkami powstało sporo prac, ale nie mogę ich pokazać, bo są przeznaczone na wymiankę, no i niektóre pokażę jak dotrą do właścicieli. Ponieważ otrzymuję zapytania o inne ozdoby choinkowe to dzisiaj przedstawiam  dzwoneczki, które zrobiłam wczoraj. Niestety, tak jak na gwiazdy nie mam na nie schematów, bo są " z głowy". W następnym poście chciałabym pokazać bombki. 




























A oprócz robótek i zapraw u mnie w domu codziennie jest tak: