OBSERWATORZY

poniedziałek, 26 lutego 2018

Odwiedziła mnie siostra

I jak to zwykle przy takiej okazji, chciała abym porobiła coś dla niej. Już od dawna marudziła mi o szeroką bransoletkę taką tkaną z koralików na krośnie. Do krosna nie miałam odpowiednich koralików, więc zrobiłam jej podobną, ściegiem peyote. Ścieg peyote nieparzysty był dla mnie nowością i dosyć długo, bo około godziny poświeciłam na to aby go rozgryźć i opanować. Nie obyło się oczywiście bez pomyłek, a więc i prucia ale jakoś dałam radę i siostra ma to co chciała. A oto efekt mojego kolejnego pierwszego razu.
Chciała też abym zrobiła  prosty pasek do jej zegarka pierwszokomunijnego. Zegarek ma ponad 45 lat ale nadal chodzi bez zarzutu, oczywiście jeżeli wcześniej zostanie nakręcony.
I w końcu to, co ostatnio, oprócz dużych zaczętych prac, czyli zamówionej firanki i ikony dla mamy, zajmuje mi najwięcej czasu. A więc kury, kurki, kokoszki
I zając.
A na koniec na prośbę pewnej osoby zdjęcia trzech naszych futrzaków. Nie przepadam za robieniem zdjęć , a już zrobienie dobrych zdjęć tym zwierzakom, które albo śpią albo poruszają się  to prawdziwy wyczyn.
Najstarszy Książę
Najmłodszy Duszek
I jedyna panienka czyli Ruda
Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze.
U nas na Kaszubach bardzo mroźno i biało. Życzę więc wszystkim dużo ciepełka i udanego tygodnia. Do napisania pewnie za tydzień .

poniedziałek, 19 lutego 2018

Szydełkowy bajkowy ocieplacz na dzbanek po raz drugi

Dobrze się złożyło, że ostatnio nie  pokazałam wszystkiego co zrobiłam, bo dzisiaj pewnie bym się nie pojawiła. Robotkowalam oczywiście, ale nie w swoim normalnym tempie.
To był dla mnie bardzo trudny tydzień. Niespodziewanie odszedł ktoś bliski dla naszej rodziny. Ostatnia osoba o której by można pomyśleć, że trzeba będzie się żegnać. Chociaż uczestniczyłam w pogrzebie to wciąż to do mnie nie dociera. Ale tak niestety wygląda kruche ludzkie życie. 
Dzisiaj zacznę od tytułowego szydełkowego ubranka na dzbanek.  Już kiedyś jedno robiłam. To jest oczywiście inne.
Dzbanek przed ubraniem był taki.
Jeszcze domek z drugiej strony.
To teraz trochę szczegółów, chociaż pewnie i tak zdjęcia nie pokażą wszystkiego.
Kolejna zaległość to Walentynka.
To jakby koperta z miejscem na prezent.
A w środku była serduszkowa bransoletka.
Tyle dzisiaj zdjęć.
Co obecnie robię? Wieczorami powstaje szydełkowa firanka, schną kolejne kurki. Zamówienia wielkanocne i komunijne czekają w kolejce. Jakby tego było mało, wzięłam się za kolejną technikę czyli haft koralikowy. To mój kolejny pierwszy raz.Uff, ależ tu potrzeba cierpliwości. Oczy już nie te, ale dam radę, bo to będzie prezent urodzinowy dla mojej mamy.
Witam po dłuższym czasie kolejną osobę obserwującą. Wszystkim tu zaglądającym bardzo dziękuję za odwiedziny i oczywiście za komentarze.
Urszula97  no cóż ja jestem może dziwolągiem, ale nie polubię już Fb, bo dla mnie  to tylko złodziej czasu.
Sylwia  płaszcz nie ma podszewki bo właścicielka jest raczej zimnolubna.

Za tydzień zjawię się jeżeli będę miała coś do pokazania. Spodziewam się gościa na kilka dni, więc może być różnie. Udanego tygodnia życzę i uściski posyłam.

poniedziałek, 12 lutego 2018

Zaserduszkowałam się

Walentynki to nie jest to moje święto, ale jeżeli jest zapotrzebowanie to serduszka powstały. Zacznę od serduszek "kwiatków doniczkowych".
To teraz serduszkowe breloczki.
Najpierw szydełkowe.
Z koralików.
I ostanie serduszka na kartce urodzinowej.
Nie są to wszystkie serduszka które zrobiłam, ale nie mogę za szybko wszystkiego pokazać żeby nie psuć niespodzianki.
A teraz zaległości czyli mój tajny projekt. Już jest u właścicielki . To szydełkowy płaszcz wykonany z włoczki Lanagold. Dotarł i już wiem, że pasuje. Jeżeli otrzymam zdjęcia, a mam je obiecane, to oczywiście je pokażę. Najpierw płaszczyk na plaskacza na stole.
I na modelce, która ma trochę inne gabaryty niż osoba obdarowana. Wtedy jeszcze bez guzików i zdjęcia zrobione na szybko. Nawet na jednym uwiecznił się niechcący mój paluch.


Prezent pasuje i spodobał się, więc bardzo się cieszę i odetchnęłam, bo źle się robi nie mogąc przymierzyć w trakcie pracy.
To na koniec trochę słodkości. Na poprzednią niedzielę usmażyłam chrusty.
Na Tłusty Czwartek  były oczywiście pączki.
A ze po pączkach zostały mi białka, wiec upiekłam kokosanki.
Nie było mnie w zeszłym tygodniu, ale to po prostu dlatego, ze nie miałam co pokazać, Część prac była pozaczynana a części nie mogłam jeszcze pokazać. Wszystko u mnie w porządku i odpukać ale żadne choróbska się mnie nie imają, więc uspokajam osoby które się niepokoiły moją  nieobecnością na blogu. Dziękuję za troskę. Wszystkim zaś dziękuję za odwiedziny i komentarze. Obserwartorów wciąż ubywa w zastraszającym tempie, ale chyba dużo blogów tak ma.
Black Cat  dzisiaj słodkości już są. Ostatnio rzadziej je piekę. Jesteśmy teraz prawie zawsze sami z mężem, wiec dużo ich nie jemy. Powstają okazjonalnie i gdy maja zjawić się goście a w słoju zawsze czekają ciasteczka mojego wypieku na gości niezapowiedzianych. 
Sylwia no jestem bardzo ciekawa, czy pączki Ci się udały.

To wszystko dzisiaj. Pozdrawiam serdecznie i udanego tygodnia życzę.