No niestety ciepełko gdzieś uciekło. Znowu powróciły duże wiatry i czasami deszcz. W większości wokół mnie wszyscy narzekali na upały, ale wszystko jakoś się toczyło. Od kilku dni wszyscy chodzą senni i nic się nie chce. U mnie praca wre ale na przeszkodzie stanęła właśnie pogoda. Nie mam jak po prostu usztywnić i wysuszyć armii aniołów, które powstały ostatnio.Natomiast prac wymiankowych na razie nie mogę pokazać. W tak zwanym międzyczasie powstała mała firanka na półpiętro. Wyschła jakoś bo usztywniałam ługą.
Nadal siedzę w zaprawach. Ogórków kiszonych mam dosyć, więc wzięłam się za korniszony. Na pierwszy ogień poszły te z papryką. Zalewę do korniszonów mam sprawdzoną tą samą od wielu lat . Żeby nie było monotonnie robię je z różnymi dodatkami. Tradycyjne z gorczycą, wspomniane z papryką i jeszcze po żydowsku czyli z liśćmi selera i pietruszki.
Żeby nie być takim sennym trzeba wypić kawę. Upiekłam więc do niej rogaliki drożdżowe. Jeszcze są ciepłe. Szkoda, że nie czujecie ich zapachu...
Moja Kawiarenko nie znałam tej zasady że szypułkami do góry, ale jakoś tak właśnie robiłam instynktownie. Chyba ładniej wyglądały. Mój zmysł estetyczny nie zawiódł.
eumycho w tym roku chyba nie będę robić żadnych sałatek w słoiki na zimę. Moja piwnica pęka w szwach od zapraw i nie mam gdzie tego pomieścić. Po prostu mniej zjadamy niż ja naprodukuję i muszę przyhamować chociaż przepisów fajnych mam wiele.
Śliczna ta firaneczka, a sezon ogórkowy faktycznie w pełni. U nas też się ochłodziło, ale ja akurat przy takiej pogodzie dopiero oddycham pełną piersią, dopiero coś mi się chce robić i żyć. ;))) Jednak 38 stopni w cieniu i wszechogarniający klejący się upał to zdecydowanie nie dla mnie... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚliczna firanka potwierdzam! Na rogaliki narobiłaś mi apetytu ale nie mam drożdży :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnie wymyśliłaś tę firaneczkę.Na rogaliki spuszczam zasłonę milczenia. Ogórki robiłam także z ostrą suszoną papryczką - po 2 szt.na słoik powyżej 0,6 l. I jeszcze tzw."zajzajer" : ogórki z dużą ilością krojonego czosnku i chili.
OdpowiedzUsuńbardzo pomysłowy wzór firaneczki ...
OdpowiedzUsuń2 w 1 :)
rogaliki widzę pysznościowe :)))
u nas też się trochę ochłodziło ...
ale deszczu jak na lekarstwo
pozdrawiam Cię serdecznie :)
Ja też już tęsknię za upałami. Jak dla mnie taka pogoda jak ta dziś może sobie być - ale w listopadzie!
OdpowiedzUsuńFiraneczka do pozazdroszczenia!
Ogórki też robię, ale z chilli. Super są - takie ostre. Jak to mówią panowie: ogóreczki idealne do wódeczki ;-)
Rogaliki spowodowały gwałtowny atak ślinotoku ;-)
Janeczko a ja się poczęstuje tym pysznym rogalikiem :)) pozdrawiam cieplutko Viola
OdpowiedzUsuńA ja nie cierpię gorąca, a wczoraj był chyba najgorszy dzień. Dopiero dzisiaj mam 22 stopnie. Nie pada, wieje lekki wiaterek. Super jest!
OdpowiedzUsuńFiraneczka fajna, rogaliki kuszą, ale ja nie jestem dobrym ciastkarzem, więc tylko pooglądam. Też miałam chęć na robienie przetworów, nawet wczoraj wybrałam się na zakup potrzebnych składników(a ceny były bardzo niskie), jednak żar mnie pokonał. Może jutro to zrobię. Tzn. leczo zrobię.
Pod koniec czerwca zniknął z moich zapasów ostatni słoik tego przysmaku.
Pozdrawiam:)
Janeczko podziwiam Cie, ze Ci sie chce tyle zaprawiac.
OdpowiedzUsuńA firaneczka ekstra.
Pozdrawiam i zapraszam na torcik!
Firaneczka cudna. Rogaliki pyszniutkie. Ogórkow mam dośc wczoraj na tapecie małam pikle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Firaneczka cudna! Piękna. A rogaliki..ach czuję ich smak i zapach.Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńrogaliki wyglądają przecudnie! do natychmiastowego schrupania! :))
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię zimna, firaneczka urocza, ogóreczki a przede wszystkim rogaliki wyglądają pysznie :)
OdpowiedzUsuńI ogórki i rogaliki wyglądają przepysznie ....uwielbiam i jedno i drugie. Podziwiam Twój zapał i zdolności. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczna firaneczka, a ogóreczki mniam ,mniam...Ja tez zimna nie lubię już wolałam te upały.Przynajmniej człowiek wiedział,że jest lato-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł firaneczki.
OdpowiedzUsuńA ja z frakcji zimnolubnych - upały niech nie wracają.
Pozdrawiam
Ja to się cieszę, bo w taką pogode to można choć troszkę odetchnąć. Oczywiście codziennych ulew też nie lubię, ale przynajmniej nie muszę godzinami leżeć w wannie zimnej wody ;)
OdpowiedzUsuń"Armia aniołów" fajnie to brzmi ^^ Firanka bardzo ładna, delikatna.
A co do ogórków, to moja przyjaciółka robi je ostatnio w zalewie musztardowej. Podobno mają być dobre, nie wiadomo, bo to pierwszy raz takie robione :)
Pozdrawiam serdecznie
bizuterium.blogspot.com