OBSERWATORZY

poniedziałek, 24 października 2011

Znowu pozytwnie naładowana

To po kolejnym spotkaniu robótkowym w Gdańsku. Było wspaniale. Tym razem było nas więcej niż normalnie. Cieszę się ze spotkania ze starymi znajomymi, a jeszcze bardziej z poznania nowych osób. Dorota mam nadzieję, że to nie ostatni raz się z nami spotkałaś.



Następnym razem czyli 20 listopada spotykamy się w innym miejscu, ale będzie jeszcze czas o tym napisać. Brysia tym razem nie była ze mną na spotkaniu robótkowym ale prezent dostała. Jadziu bardzo dziękuję, także w imieniu Brysi. Szal jest bardzo fajny.

Dobrze, że Brysia ma teraz powody do radości, bo znowu to dziecko czeka trudny czas. Odezwała się do mnie jej mama i umówiłyśmy się na spotkanie. Czeka mnie trudna rozmowa. Pewnie mama będzie chciała zabierać Brysię na weekendy. Po takim czasie nie wiem czy Brysia będzie chciała a zresztą najpierw kurator będzie musiał sprawdzić gdzie i do jakich ludzi będzie chciała ją zabrać i choćby czy jej konkubent nie będzie przeciwko temu. Miniony weekend dziewczynka spędziła u ojca. Matka dla Brysi jest bardzo potrzebna, tylko, że przez to mnie jeszcze trudniej będzie to dziecko wychowywać. Co innego u taty, co innego u nas a teraz jeszcze co innego u mamy. Uff co za życie. Czasami jak zaczynają zwalać się na człowieka kłopoty, to mam wrażenie, że Najwyższy sprawdza moją wytrzymałość. Ile jeszcze dam radę wytrzymać bez narzekania?. A kłopoty walą drzwiami i oknami. Ciągle wierzę, że wszystko trudne co mnie spotyka czemuś dobremu posłuży w przyszłości. Wierzę i ufam, tylko czemu to tak boli teraz?? Do tego nasz kotek Rumcajs znowu zginął. Niestety chyba wybrał życie włóczęgi. Nie da się kota wychować przywiązanego na sznurku.
Jakby było mało kłopotów to remont łazienki rozgrzebany leży a majstra dzisiaj do tej pory nie ma. W powietrzu ciągle unosi się pył i mam wrażenie, że nawet w przygotowywanym jedzeniu to czuć. A dzisiaj na obiad gołąbki. Lubicie??   U mnie w domu robię farsz mięsny jak do kotletów mielonych, tylko czasami dodaję grzyby. Nie dodaję ryżu ani kaszy jak niektórzy. No i oczywiście podam z sosem pomidorowym.
Moja przyprawa warzywna już gotowa. Dzisiaj dodałam ją do gołąbków. Będę musiała wyczuć ile jej dodawać, bo jest bardzo mocno warzywna. Dużo mocniej niż podobne kupione.

A teraz czas na robótki. U mnie nic na razie nowego. Wciąż bombki i dzwonki.



Wczoraj padł na moim blogu rekord odwiedzin. Było 1110 wizyt. Taka podobna ilość jest gdy napiszę post ale tym razem to przez łapanie licznika. Dziewiątki i 100000 złapało razem 6 osób. Dlatego bardzo proszę o cierpliwość. Ewa Twój adres mam a te osoby, które jeszcze mi nie odpowiedziały  na maile proszę o adresy.
Dziękuję za wszystko dobro, które mnie od Was spotyka. Każde słowo skierowane do mnie bardzo cieszy. Witam także nowych obserwatorów. Ciągle Was przybywa i jest to powód do kolejnej radości. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę.
 lamika88 odgapiaj ile tylko chcesz. Zresztą wczoraj na spotkaniu robótkowym gdy robiłam bombkę na szydełku też budziła zainteresowanie jak jest wykonana.
ANA ja nie mam przepisu na zimne nóżki. Po prostu po zabiciu świni, gotuję w kotle nóżki, golonki, pozostałe skóry  i gorsze kości, bo te lepsze zamykam w słoiki. Gotuję to wszystko tylko z dodatkiem soli ziela angielskiego i liścia laurowego. Gdy jest miękkie  oddzielam od kości. Mięso osobno a reszta miękka osobno. Mięso kroję w kosteczkę a resztę mielę maszynką. Pozostały wywar w kotle przecedzam i dodaję wszystko co obrałam z kości. Doprawiam octem i jeżeli trzeba jeszcze solą. Jak postoi zbieram z wierzchu tłuszcz, a resztę  rozlewam w litrowe słoiki. Potem krótko pasteryzuję. Takie słoiki długo się przechowują. Jeżeli chcę podać galaretkę do jedzenia to otwieram słoik, rozpuszczam ją w garnku i wlewam do miski albo do małych kubeczków, które ładnie wyglądają i stanowią pojedynczą porcję.
Aurelia u mnie tarasik wygląda jeszcze tak bo jest wysoko. Prowadzą do niego schody i dlatego na razie tutaj mróz nie jest straszny chociaż przy ziemi było np w niedzielę minus osiem stopni. Wszystko co było zmarzło i wyrzuciłam. Jeszcze tylko czarne zmarznięte dalie czekają na wykopanie.
No to teraz już wszystko. Żeby tak ktoś wpadł na kawę przy poniedziałku. Nie przepadam za siedzeniem w samotności, chociaż zajęć mi nie brakuje. Pozdrawiam i uciekam.

39 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Wam tych spotkań! Ja po wielu latach przerwy wróciłam do dziergania na drutach. Niestety wiele juz zapomniałam a i też wiele nowych rzeczy i wzorów się pojawiło.
    Zyczę Wam samych udanych spotkań!!!
    Czekam na inspiracje i rady.
    pozdro, virginia

    OdpowiedzUsuń
  2. Spotkanie nadal będzie w Gdańsku czy gdzieś w innym mieście? :)
    piękne bombeczki znów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne ozdoby choinkowe, będą pięknie zdobić choineczkę :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za nózki :):)ANA

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wczoraj też próbowałam :) I miałam niestety 100001... Znowu! O jeden za dużo! Mi się tak bardzo podobają Twoje bombeczki... Na czym je usztywniasz? Czy robisz je z dwóch połówek? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno wszystko sie jakos ulozy - wiem, ze nerwy czlowiekiem targaja.Widzisz ja tez staram sie jakos pogodzic z mysla ze moze mi sie nie udac miec swoje dzieciaczki. Mam plan do ktorego musialam dojrzec jeszcze przez ost pol roku, ech... a co do Twoich prac zawsze wzbudzaja podziw:)

    OdpowiedzUsuń
  7. 20 listopada mówisz...
    Tym razem postaram się być... gdziekolwiek to będzie.
    Wszelkiego powodzenia, Janeczko!

    OdpowiedzUsuń
  8. Janeczko,kiedy piszesz o spotkaniach i zamieszczasz fotki, to zazdroszczę Wam.
    Bombeczki i dzwoneczki jak zwykle przepiękne.
    Co do kota, to miałam kiedyś takiego włóczęgę, który zjawiał się w domu wtedy, jak sprawiałam rybę, albo na obiad robiłam wątróbkę.
    Trzymaj się cieplutko.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na zdjęciach ze spotkania widać, że krążą dobre anioły i atmosfera przemiła :)
    Szkoda mi Brysi - ma niezłą kołomyję. A Ty razem z nią... Wiem jedno - że Najwyższy nie wkłada nam więcej, niż bylibyśmy w stanie unieść. Może to nie jest specjalne pocieszenie, ale wierzę głęboko, że dasz radę, że przetrzymasz i że pójdzie ku lepszemu.
    Bombki i dzwoneczki oczywiście są cudne. Marzy mi się, że kiedyś moja choinka będzie miała tylko rękodzielnicze ozdoby :)
    Janeczko - bez pośpiechu :) Na Twoje dziełka mogę poczekać i pół roku, i rok, nieważne jak długo - wiem że warto :*

    OdpowiedzUsuń
  10. No, kurcze, zapomniałam o tym łapaniu licznika! :)
    Janeczko, życzę Ci dużo cierpliwości i siły ducha w sprawie z Brysią. To jest trudne i dla Was, i dla dziecka. Wiem coś o tym, bo mój mąż, ojczym moich starszych dzieci, do tej pory z trudem może jakoś niegatywnie do nich się odezwać, bo liczy, że to może bardzo ich urazić, bo nie jest ojcem. Pomimo, że już 9 lat jak ich wychowuje i jest wprost obłędnym ojcem. Mam tylko nadzieję, że Brysia to doceni.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Luda.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciesze się że jestem jedna z tych osób które upolowały licznik ;o) Uwielbiam Twoje wytwory ;o) Ja gołąbki uwielbiam i specjalizuje się w tych bez zawijania - u mnie wszyscy uwielbiają ;o) przykro mi że spotykają Cię w życiu trudności i problemy, mam nadzieje że wkrótce zła passa minie ;o) Tulę mocno i przesyłam pozytywna energię ;o)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaka szkoda, że mam tak daleko do Gdańska...;-( Bardzo chętnie bym Was wszystkie poznała osobiście i popatrzyła jak tworzysz tą swoją bombeczkę...:-) Ale zadowolę się zdjęciami bo są piękne:-) Produkujesz ozdoby jak maszyna:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Janeczko, trzymajcie się mocno, Wy i Brysia...niezłe zamieszanie w Jej serduszku musi trwać...a przecież Dziecku potrzebne jest bezpieczeństwo i stabilizacja...na szczęście ma Ciebie:) cieszę się z Waszego udanego spotkania:) wytworki, jak zwykle u Ciebie pełne staranności i ciepełka. Tulę do serca:***

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak ja Wam zazdroszczę tych spotkań. Niestety tu u mnie na południu nie ma tak dobrze. Jeśli chodzi o Brysię to bądź dobrej myśli. Na pewno wszystko się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  15. Janeczko bardzo zaluje że nie dopchalam sie do Ciebie tym razem. Mialas śliczna bluzeczkę. W listopadzie mam nadzieje że przyjedziesz do Gdańska i jakos Cie na miejsce dotransportujemy. Będzie wiecej miejsca wiec pwenie choc moment porozmawiamy. Całuj Brysie. Problem przeobisz perfekcyjnie i dyplomatycznie na pweno. Sciskam jak doladuje konto to zadzwonie. Buziaki wielkie. Pozdrów Pana męża i sciskaj synków. Grazyna. gaga

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajne są spotkania dziewiarek,ja nie zawsze mogę w nich uczestniczyć ale trzymam rękę na pulsie i jestem na bieżąco.Twoje bombki i dzwoneczki są prześliczne:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Trzymam kciuki za Ciebie i Brysię.
    Przyprawa warzywna wygląda imponująco i na pewno jest dużo smaczniejsza i zdrowsza od kupnej.
    Wszystko masz własnej roboty. Czy jest coś czego Ty nie robisz?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciągle nie mogę uwierzyć, że udało mi się złapać licznik! Na prezencik mogę poczekać, dobrze jest mieć na co czekać! Szkoda, że do Gdańska mam daleko, ale na szczęście mamy nasze Szarotki!

    OdpowiedzUsuń
  19. Vegeta własnej produkcji Janeczkowej powala na kolana wszelkie inne robione przez duże firmy-niech się chowają. Janeczko, kto jeśli nie Ty podoła wszelkim przeciwnościom losu! Cieszę się, że pojechałaś na to spotkanie, odprężyłaś się i sama w sobie widzisz różnicę w samopoczuciu, to najważniejsze. Gołąbki robię podobnie jak Ty, lubię tez po bawarsku. Majstra obświergol zdrowo jak się pojawi, jednak nie słowa świadczą o człowieku tylko czyny !!!I obiecuję, że z kartaczem czy pyzą da się sprawę załatwić. Pozdrawiam serdecznie i nie dawaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniale, że te robótkowe spotkania pozwoliły Ci odpocząć od codziennych trosk. Sytuacja Brysi faktycznie bardzo trudna,ale ma Dziewczynka szczęście, że trafiła do waszej rodziny, która jest dla Niej wsparciem i darzy ją miłością. Boże plany są doskonałe, choć często po ludzku niezrozumiałe. Jedno jest pewne, On Cię nie zostawi samą z Twoimi problemami. Ufaj! Otaczam Was swoją modlitwą...
    Twoje ozdoby podziwiam niezmiennie :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  21. Janeczko, wszystko będzie dobrze, Brysia potrzebuje was wszystkich a tylko dzięki
    Tobie może mieć przytulny kąt, poczucie, że jest kochana ... a zarazem kontakt z rodzicami

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak ja wam zazdroszczę tych spotkań robótkowych!!! Musi być super. A Twoje dzieła Janeczko jak zwykle zapierają dech. REWELACJA jednym słowem i tyle powiem!

    OdpowiedzUsuń
  23. Fajnie macie Janeczko z tymi babskimi spotkaniami. Bardzo bym chciała mieć możliwość uczestniczenia w podobnych imprezach. No cóż, póki co mogę jedynie spotykać się z fajnymi kobietkami na blogach. A wytworki Twoje Janeczko jak zwykle śliczne. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zazdroszczę troszkę tego spotkania, bo mi w tym miesiącu nasze poznańskie ominęło, niestety ;( a doskonale wiem ile daje pozytywnej energii :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Janeczko piękne te ozdoby świąteczne. Takie spotkania ładują baterię i dają pozytywną energię -wiem coś o tym :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak was dużo było na tym robótkowym spotkaniu, fajnie pewnie też było i mogłaś Janeczko trochę od codziennych trosk odpocząć. Brysia troszkę teraz ma pod górkę, ale z drugiej strony ma wielkie szczęście, że ma kogoś takiego jak Ty:-) Szkoda, że tak daleko do Ciebie. Wpadła bym na kawę i GOŁĄBKI ..uwielbiam z sosikiem pomidorowym ..mniam, pycha !! Twoje bombeczki są cudne,kiedy ja się takich nauczę ??

    OdpowiedzUsuń
  27. CUDEŃKA.
    Zapraszam na moje rocznicowe CANDY. Pozdrawiam. Ula

    OdpowiedzUsuń
  28. Wspaniale są takie spotkania,a wyroby oczywiście śliczne. Ściskam mocno i życzę mniej kłopotów.

    OdpowiedzUsuń
  29. Przepiękne zrobiłaś ozdoby świąteczne !

    OdpowiedzUsuń
  30. Piękne te Twoje prace !! gratuluję talentu :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Dobra wróżko! Dziękuję Ci bardzo za spełnione życzenie, tak się ciesze ze to ja dostałam te piękne gwiazdki , przecież nie tylko mnie się podobały i nawet mi na myśl nie przyszło ze zawisną w moim oknie! Będę miała okno jakie mi się wymarzyło już w zeszłym roku, dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję.Och, Janeczko, w takim nawale pracy pomyślałaś o mnie.To naprawdę mile.

    OdpowiedzUsuń
  32. obejrzałam cały blog - cuda ,cudeńka
    jestem najbardziej zafascynowana Twoją biżuterią
    u mnie zaczyna się etap beadingu, na razie z dużych koralików
    Na tym etapie nie rozumie jak się postępuje z tymi maleństwami, a bardzo bym chciała :)
    pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
  33. Dziękuję Janeczko;-)Buziaki Ci przesyłam:-**

    Ale z Ciebie niezwykła Kobieta! Na tylu frontach działasz i jesteś taka dzielna...A czego chce Brysia?? Bo z tego co pamiętam pisałaś, że u tej matki nie było za ciekawie?? Przechodziła już badania psychologiczne?

    OdpowiedzUsuń
  34. Zazdroszczę Wam tych spotkań:) Kłopoty mijają, coś o tym wiem. Masz cierpliwość do bombeczek i dzwoneczków, chociaż rzeczywiście piękne są. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Zazdroszczę możliwości takich spotkań!
    Mam problem z dodawaniem komentarzy na Twom blogu:( Już traciłam nadzieję, że się uda, ale okienko łaskawie się otworzyło, liczę więc, że zapisze i zamknie się. Pozdrawiam i dodam tylko, że śledzę na bieżąco. Nie wiem dlaczego mam tylko u Ciebie i chyba u Luny problem z komentowaniem :(

    OdpowiedzUsuń
  36. Tak bardzo chciałabym Wam pomóc i coś sensownego doradzić.
    Tu bardzo przydałaby się pomoc dobrego fachowca, a takich pewnie niewielu...
    Mam na myśli jakiegoś mądrego pedagoga, psychologa, który mógłby coś sensownego doradzić.
    Mam nadzieję,że brysia dostrzega dobro i różnice z poprzedniego życia.
    Czasem takie krótkie spotkania z matką mogą wywołać u niej euforię, dłuższe, mogą spowodować ,iż przypomni jej się wszystko od nowa. A to z kolei, może wpłynąć na pozytywne spostrzeżenie tego co Ją teraz spotyka.Doceni Twoje starania.

    Chyba pozostaje Ci Janczko pozytywny dystans do tego wszystkiego...żeby nie zwariować.

    Mam cały czas nadzieję, iż to że jesteście razem było Wam dane w jakimś celu.
    Celu, o którym może sam Bóg tylko wie najlepiej jakim.

    Gorąco pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Uwielbiam czytać twoje posty,choć nie zawsze dodaję komentarze:)teraz myślę sobie:u ciebie tak gwarno,tyle sie dzieje i spotkania i pogaduchy i remont i gotowanie ,na dodatek dzielisz się przepisami,służysz radą,ogarniasz cały dom,pieczesz ciasta i na dodatek robisz piękne prace......-żyjesz na całego!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  38. Śliczne rzeczy tworzysz. Bardzo mi się podobają te czerwone bombki. Po prostu cudowne. Na mojej białej choince prezentowałyby się przepięknie. Zazdroszczę również takich spotkań.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo tu zamieszczone:)