Zazwyczaj kłopoty mnie nie załamują. Teraz właściwie też się trzymam ale jest mi źle. Mój starszy syn wyjeżdża do Niemiec do pracy. Decyzja oczywiście nagła. Ciągle w głowie mam pytanie jaki błąd popełniłam w jego wychowaniu, że jest takim strasznym materialistą? Dlaczego to co starałam się przekazać przez całe życie tak mało się liczy? Wszystko musi by osiągnięte szybko, dużo i bez wysiłku. Ciężko jest matce uczestniczyć w błędach popełnianych przez dorosłego człowieka. Staram się go wspierać chociaż wiem, że za jakiś czas znowu będę pomagała mu leczyć rany. Wiem, że to jego życie i jego błędy ale jest mi po prostu ciężko. Pogoda za oknem pasuje do mojego nastroju. Za oknem mokro i moje oczy są mokre.No ale dosyć o tym. Robótki pomagają trochę. Żeby tak jeszcze całkowicie można było wyłączyć myślenie.
Spódnicę skończyłam, ale pokażę ja chyba w następnym poście, jak podszyję pasek i wciągnę gumkę. Nie wiem , czy będę wszywać podszewkę na stałe. Skłaniam się do tego żeby nosić ją po prostu z półhalką.
A to ostatnie moje prace.
Dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa zawarte w komentarzach. Jest mi bardzo miło, że podobają Wam się moje prace.
Jomo tak, ten kwiat to kwitnący kaktus. W tym roku ma mało kwiatów, bo pojawiły się tylko 3 pąki a w zeszłym roku było aż 8
barbaratoja możesz wpaść do mnie kiedy tylko Ci pasuje
mareju zawsze jesteś u mnie mile widziana
mamon nie pokazywałam dotychczas tego co dla Ciebie zrobiłam, bo nie miałam potwierdzenia w czasie pisana tamtego postu, że przesyłka dotarła. Prace na zamówienie pokazuję dopiero jak już są u właścicielek no i oczywiście jeżeli one nie mają nic przeciwko temu
mika78 http://kiermaszownia.blogspot.com/ ten kaktus kwitnie mi co roku, bo gdzieś się kiedyś dowiedziałam, że jak kaktusowi usuwa się nowe odnóżki, to on nie mogąc się rozmnażać w ten sposób wypuści pąki kwiatowe żeby wytworzyć nasiona.
Bożena krywulki jak najbardziej to jedna z tych technik, które chcę poznać
gaga1957 oj ja wielu rzeczy jeszcze nie umiem. co najmniej kilka nowych technik mnie kusi, żeby się z nimi zapoznać
Dzieci mają to do siebie (wiem z własnego przykładu ;) ), że nie słuchają często rad Rodziców i wolą na własną rękę chcą pewnych rzeczy doświadczyć - popełniać błędy i potykać się, bo tak najlepiej możemy poczuć własną niezależność - mimo, że czasami wraca się skrzywdzonym pod skrzydło Mamy.
OdpowiedzUsuńGłowa do góry :)
A prace piękne - sutasz to dla mnie czarna magia - podziwiam za każdym razem Twoje wytwory :)
Janeczko-Słoneczko, przesyłam Ci bardzo mocne uściski i siłę na walkę z kłopotami. Wszystko będzie dobrze. Miej nadzieję i wiarę. :)
OdpowiedzUsuńA robótki jak zawsze przepiękne, inspirujące i szczękoopadowe. Zarówno sutasz, jak i niebiańskie fry :)
Z mnóstwem buziaków i słońca,
Mysza
P.S. Sprawdź maila :)
Kochana Janeczko, może mem niewiele doświadczenia w byciu matka bo mój synek ma dopiero rok, ale już od dawna wiem że nieraz bedę zadawać sobie pytanie gdzie popelniłam błąd, co zrobiłam nie tak. Nie można się obwiniać, bo kazdy czlowiek musi popełniac błedy, i Ty jako matka i on jako syn.
OdpowiedzUsuńDziecko jest człowiekiem-indywidualnością, ma swój charakter z którym już przyszło na świat, to nie rękodzieło które możesz dowolnie kształtować. Najwazniejsze że go wspierasz, i że wię że zawsze może do Ciebie przyjechać i liczyć na pociechę i Twoją miłość. Jesteś jego matką, jedyną i najwspanialszą na świecie, pamiętaj o tym. On tez zawsze w głębi serca o tym wie, mimo że czasami zapomina. Nie martw się, głowa do góry!
Przytulam wirtualnie :**
Trudno Janeczko takie jest życie.Trzymaj się,wiem co to znaczy.Ja nawet nie chcę żeby na wakacje gdzieś jechali ale tak nie ma musimy trochę poryczeć taka kolej rzeczy.Pozdrawiam i przytulam.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to,że nasza rola taka aby wspierać dzieci, w ich poczynaniach.One się cieszą ,My rwiemy włosy z głowy z nerwów.Sama mam ten problem.Ale nie pomoże zabranianie, czy nasz punkt widzenia. Widocznie na błędach muszą uczyć się same. Ale być może ich droga okaże się wcale nie taka zła. Może czegoś się nauczy, coś zobaczy. Gdyby nie pojechał, może całe życie by sobie zarzucał,że miał taką szansę...
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, może uda Mu się coś zarobić i tu na miejscu coś sobie otworzy.
Choć mówili,że teraz to do Holandii opłaca się jechać, jeśli chodzi o zarobek.
Rodzinnie, również jestem przeciwna takim wyjazdom.
Mój wujek, w dniu pogrzebu swojej żony,(76 lat), miał tylko jeden ból,że nie był za granicą, chyba o pracę mu chodziło, choć tu na miejscu piastował wysokie stanowisko, miał wysokie zarobki.
Ożenił się ponownie w wieku 81 lat, czy z nową Panią pojedzie na saksy, spełnić swe marzenie?:)))
Myśl Janeczko pozytywnie, może wszystko się ułoży.
Gorąco pozdrawiam:)
Jak zwykle cuda u Ciebie:-) Ten aniołek z pomarańczowymi wykończeniami to mistrzostwo:-) Frywolitki jak zawsze dopieszczone pod każdym względem a sutasz jest niesamowity:-) Mam nadzieję, że wszystko się pięknie poukłada chociaż musisz pamiętać, że dzieci powinny żyć tak jak chcą i uczyć się na własnych błędach... Jak coś się nie powiedzie to wróci i będzie próbował coś innego... Świat jest teraz taki a nie inny i żeby mieć się z czego utrzymać i założyć rodzinę naprawdę trzeba się mocno natrudzić...
OdpowiedzUsuńKochana Janeczko,wydaje mi się,że w takiej sytuacji nie powinno się szukać żródła swoich błędów,bo nie ma żadnych błędów,po prostu taka jest kolej rzeczy,że nasze dzieci szukają swojego miejsca w życiu,jedne bliżej,drugie dalej i najważniejsze w tym wszystkim jest to,aby im było jak najlepiej.Jeżeli zaakceptujesz jego decyzję,będzie łatwiej to wszystko przejść wam obojgu,wiem co mówię,moja córka od 13 lat mieszka w USA.Początkowo jedyną formą kontaktów były listy,które szły po dwa tygodnie,teraz telefon i komputer zacierają granice.Ja jestem szczęśliwa,że im się dobrze układa.Nie przyjmuj z góry założenia,że ten wyjazd to będzie porażka,trzymaj kciuki,żeby mu się wszystko udało,to niekoniecznie musi być materializm,po prostu nasze dzieci chcą sobie ułożyć życie,a z Niemiec do Polski nie jest daleko,rozpisałam się,ale przypomniałam sobie swoje rozterki i walkę z nimi,będzie dobrze,trzymaj się,ściskam
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, trzeba myśleć, że wszystko dobrze się ułoży.
OdpowiedzUsuńA Twoje prace takie śliczne:) Sutasz cudowny, wciąż nie mogę wyjść z podziwu jakie piękne rzeczy robisz:)
Pozdrawiam
Nie martw się Janeczko, wszystko się ułoży i będzie dobrze :)trzymam kciuki aby tak było. Piękne prace, szczególnie aniołki mi się podobają.
OdpowiedzUsuńJaneczko spójrz na to inaczej, masz zaradnego syna, sam chce zarobić na swoje potrzeby. Inni synowie ciągną od rodziców pieniądze do 30-tki albo i dłużej i się tym nie przejmują, do pracy im nie po drodze. Niestety w PL jest jak jest i o dobrą pracę jest trudno. Gdyby nie rodzina ja też była bym już w Niemczech bo tam za tą samą pracę mogła bym żyć godziwie a tutaj no cóż....
OdpowiedzUsuńTutaj państwo nie pomaga a jeszcze kłody pod nogi kładzie na każdym kroku.
Wspieraj syna i podkreślaj mu że tam może zarobić ale dom ma tutaj w PL.
Twoje prace są cudowne
Tym razem pochwalę najpierw aniołki - przepięknie wyglądają!Biżuteria zawsze u Ciebie jest urokliwa i ta jest śliczna! Na temat twojego smutku i rozterki Aurelia i Lusy napisały, to co i mnie się nasuwa. Jestem matką bardzo dorosłej córki i rozumiem co przeżywasz - u mnie ten etap minął, nastąpiła stabilizacja, a może córka obejrzała się za siebie i dostrzegła absurdalność własnych błędów!
OdpowiedzUsuńJaneczko- wszystko się ułoży, emocje uspokoją. Syn musi sam doświadczyć tego co nawet uważasz że jest złe dla niego. Jest dorosły, samodzielny i myślący. Może za jakiś czas sama uznasz, że dobrze zrobił, chcociaż teraz ta jego decyzja tak boli. Jestem z Tobą. Trzymaj się i pamiętaj że po każdej burzy przychodzi słońce:-)
OdpowiedzUsuńJaneczko-badz cierpliwa.Zycia za Syna nie przezyjesz,a zdowie nadwyrezysz.Ja tez swoim dzieciakom kladlam w glowe rozne madre rady i pomysly na zycie,a jednak poszly swoja droga.Ale za to teraz,po latach kiedy juz maja swoje dorastajace dzieci,przyznaja mi racje.To chyba jest odwieczny dylemat rodzicow i nic na to nie poradzimy.A robotki Twoje sa tak fantastcznie piekne ze sama zazdraszczam.Pozdrawiam goraco i zycze duzo usmiechu i slonka,Elzbieta. ( tez z pomorskiego )
OdpowiedzUsuńJaneczko opowiem Ci rodzinną historyjkę,którą sobie przypominam w takich chwilach jak ty obecnie jesteś.Siedzimy sobie w kuchni to jest Babcia,Córka i Wnuczka mała wnuczka huśta się na taborecie mama ją upomina nie huśtaj się bo spadniesz,mama z babcią poszły do pokoju nagle słyszą huk no wnuczka spadła i idzie z kwaśną miną trzymając się za pupę,a po chwili z wielkim żalem mówi ...a skąd wiedziałaś,że spadnę... Mądra babcia,czasem przypominała córce,że czasem trzeba pozwolić dziecku spaść bo inaczej nie zrozumie. Trzymaj kciuki za syna i życz mu dużo szczęścia na pewno wróci dużo bogatszy jak nie materialnie to na pewno wzbogaci się o doświadczenie życiowe,a to jest bardzo cenne.Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńI'm so sorry about your son. You must trust that you have done what you can for him and that your influence will help him as he goes through his life.
OdpowiedzUsuńYour tatting is beautiful, especially the black necklace and the snowflake pendant.
Oj Janeczko, gdym tylko mogła to bym sobie z Tobą pogadała tak od serca o troskach mamusinych. Mam dwóch synów, jeden 22, drugi 12 lat i mój mózg czasami jest rozgrzany do czerwoności analizując moje błędy. Taki świat dzieciaki niby kulturalne, dobre ale każde chce łazić swoimi ścieżkami, które jakoś pokrzywione są i mijają się z moimi. Taki los mam. Do tego jeszcze jestem nauczycielka i wierz mi bardzo często przezywam problemy szkolnych dzieci bardziej niż moich własnych. Dlatego teraz gdy są wakacje odreagowuję szkolny i domowy stres i składam się do tzw. "kupy". Twoje prace są jak zwykle prześliczne. Oglądam je po parę razy i zachwycam. Pozdrawiam Cię cieplutko i jeśli można przytulam. Ania:)
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że najważniejsze, że w ogóle chce pracować. Może to sposób na odciążenie mamy, a nie na sprawienie jej przykrości, nie tylko materializm? Ja też wyjechałam, co prawda tylko z Gdańska do Wrocławia, i nie do pracy a z miłości. Moja mama ciągle tłumaczyła mi, że to błąd, że niewłaściwy chłopak, że zostawi, zniszczy, i w ogóle same złe rzeczy. A po roku dostałam od niej kartkę, że jest ze mnie dumna, że tak dobrze radzę sobie sama. I na mojego, teraz już małżonka, prawie nie narzeka, a i pochwalić go potrafi. Więc myślę, że nie ma się o co martwić, bo zawsze może się wszystko jeszcze ułożyć. Chociaż wiem, że ciężko myśleć pozytywnie w niektórych sytuacjach. I możliwe, że wcale nie będzie ran do zaleczenia. Bardzo bym chciała, żeby wszystko się ułożyło. A co do popełniania błędów przez rodziców, to myślę, że jedynym poważnym jest zostawienie dziecka samego sobie, bez miłości i wpajania zasad. A reszta zależy już od dziecka. Bo nie zawsze ziarenko się przyjmuje, ale to nie tylko wina ogrodnika, ale setek innych rzeczy, na które nie zawsze ma wpływ. A myślę, że często trzeba czasu żeby zobaczyć efekty.
Trzymam kciuki mocno i serdecznie pozdrawiam.
I przepraszam, że się aż tyle rozpisałam.
Janeczko będzie dobrze ...masz mądrego syna tyko tak jak wszyscy młodzi czasami błądzi. Twoja matczyna miłość ochroni go w trudnych chwilach. Przytulam Cię mocno
OdpowiedzUsuńJaneczko ja to bym chciała choć na chwilę wyjąć mózg i nie myśleć! Mam nadzieję, że wszystko się u Ciebie ułoży choć może nie po Twojej myśli ale za to dobrze. Trzymaj się i dziergaj jak najwięcej...Buźka!
OdpowiedzUsuńJaneczko, nie martw się! Głowa do góry, bo twój syn chce nie obciążać swoimi problemami ciebie - matkę. Szybko zarobi i prędko wróci, wiem to z doświadczenia, bo mój tata pojechał w tamtym roku do Londynu i szybko wrócił, w ciągu miesiąca. A więc trzymaj się ciepło! :* A prace doskonałe, ach!
OdpowiedzUsuńKochana nie zamartwiaj się!!! Masz dorosłego syna, poradzi sobie!!! :) Piękne prace :)
OdpowiedzUsuńdroga Janeczko mój syn wyjechał do Niemiec 20 lat temu w nieznane chodził do czwartej klasy technikum nie znał nikogo,nie umiał języka powiedział że tylko jedzie zobaczyc co i jak czkaliśmy na niego przy autobusie a on nie wrócił nie masz pojęcia jak to był ból.Był bardzo dobrym uczniem i dzieckiem i nagle została pustka ale miałam jeszcze dwoje dzieci dla których musiałam życ.Dzisiaj ma dobrą prace bo skończył tam szkołę,ma rodzinę wybudował sobie dom i nam bardzo dużo pomógł.Mój najmłodszy syn którego urodziłam bardzo póżno jest w tej chwili u niego i tam pracuje.Wszystko się dobrze poukładało.Bądż dobrej myśli i ciesz się że stara sobie popraic byt taki to już nasz los matek że dzieci kiedys odchodzą,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJaneczko ja również myślę, że chłopak nie jest materialistą tylko zwyczajnie chce poukładać sobie życie. Martwić się będziesz zawsze obojetnie czy bedzie obok, czy bardzo daleko. Taka nasza matczyna troska. Twoje prace cudne. Podpowiedz mi jeszcze proszę jak nauczyłaś się sutaszu? Z sieci? Korci mnie by spróbować. Jeszcze jak znajdziesz chwilke to poproszę byś napisała gdzie kupić wszystko do sutaszu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJaneczko nie będę się rozwodzić, gdyż moje poprzedniczki napisały dożo mądrych słów i rad - nie rób sobie żadnych wyrzutów sumienia, to nie materializm, ale odpowiedzialność powodują, że Twoje dziecko chce pracować i zarabiać pieniądze.
OdpowiedzUsuńSama powiedz co można osiągnąć bez pieniędzy żyjąc jedynie ideałami. Znam takich trzydzistoparoletnich "filozofów", którzy z mamusinych pensji lub emerytur żyją - to dopiero jest problem; Twój syn jest dorosły, chce pracować, chce mieć zabezpieczenie materialne - otrzyj łzy, uspokój serduszko i uśmiechnij się, i wiedz, że żadnych błędów nie popełniłaś - masz odpowiedzialne dziecko, wszystkim mamom takich synów życzę.
Nawet jeżeli jakichś przykrości doświadczy, to tylko bardziej męski będzie!!!!
Pozdrawiam i przytulam mocno
Janeczko biżuteria jak zawsze cudna :)) a z młodymi to już tak jest wszsytko chcą już szybko, natychmiast ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko Viola
Nie martw się na zapas. Ja też pracowałam w niemczech przy zbiorach truskawek. Nie było łatwo bo praca ciężka, rano zimno i mokro a w południe upał do 40 stopni, przez 10 godz dziennie na kolanach, często w deszczu. Też chciałam szybko mieć coś swojego. Byłam tam cztery razy po 3-4 miesiące choć za każdym razem mówiłam nigdy więcej. Jednak z perspektywy czasu doceniam to, bo nie musiałam brać pieniędzy od rodziców, przez co odciążyłam ich finansowo i wiem że trzeba nieźle się namęczyć żeby coś zarobić. Teraz szanuję pracę i ciężko pracujących ludzi.
OdpowiedzUsuńNaprawdę tam dopiero dorosłam.
Witaj Janeczko! Uczyć sie nowych technik mogę z Tobą, jak coś wymyslisz. Co do syna, to zycze oby spelnil swoje marzenia i zeby udalo mu sie wszystko. Tęskonta idzie w parze z miloscią. Dom jaki stworzyliscie jest taka zatoką, z taka latarnia ze hej. Daj Mu sprobować czegos nowego.Nie zazucaj mu drogi na skroty, bo z takiej mamy syn napewno tez pracowity. Trzymam mocno za Niego kciuki.
OdpowiedzUsuńSpodnica noszona z półhalka to swietny pomysl. Czekam z niecierpliwoscia na prezentację. Biżu super jak zawsze. Natomiast co do aniolków to myslę ,że zabierzesz cos na spotkanie do Gdańska, dzielnie zbieram kasę. Wiele serdecznosci. gaga1957
Chciałabym coś mądrego napisać, ale nie potrafię. Jestem z Tobą. Serce boli - wiem. Kiedyś ktoś podjął decyzję, że się wyprowadza - jak dla mnie strasznie daleko. Trzeba było się pogodzić nawet z tym, że jak mnie potrzebują - są zbyt daleko, by im pomóc...
OdpowiedzUsuńPiękne frywolitki i sutasze cora lepsze. A w życiu niestety, raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze po burzy wychodzi słońce :)
OdpowiedzUsuńKochana Janeczko! Wiem jakie to trudne, gdy dzieci nagle wylatują z gniazda i nie możemy już ich w żaden sposób chronić. Wybierają własną drogę. Możemy tylko przyglądać się, a czasem czuć bezsilność i popłakiwać w poduszkę. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale dzieci koniecznie muszą uczyć się na swoich błędach! Pomimo iż dużo bezpieczniej byłoby na cudzych.Widocznie tylko w ten sposób potrafią się uczyć. Nagle okazuje się, że pomimo, iż uczyłyśmy ich idealistycznego podejścia do życia, muszą spróbować materialistycznej drogi.Myślą zupełnie inaczej, niż chciałybyśmy. Tak to jest. Inaczej nie będzie, a nam matkom jest szczególnie ciężko. Jednak nie obawiaj się. Jeśli dostatecznie dużo włożyłaś w jego wychowanie, to zaprocentuje, gdy zbierze swoje doświadczenia. Może będzie żyć w inny sposób, niż byś tego chciała, ale trzon Twoich wartości w nim przetrwa. Przecież najważniejsze, aby był szczęśliwy.To jego życie i pozwól mu iść własną drogą i popełniać własne błędy. Możesz go tylko kochać i wspierać, bez względu na to, co się mu przydarzy. Ja już dwukrotnie przyglądałam się, jak z gniazda wylatują moje dzieci. Dla mnie tez nie było to łatwe. Pozdrawiam Ciebie serdecznie i trzymam kciuki za Twojego Syna.
OdpowiedzUsuńJaneczko, nie martw się. Żadnych błędów nie popełniłaś. Przekazałaś mu to co najlepsze. A on jak popracuje za granicą i przekona się, że bez rodziny, w obcym kraju żyje się ciężko, to szybko wróci. Przytulam wirtualnie.
OdpowiedzUsuńWow te aniołki są prześliczne, za każdym razem jak je widzę nie mogę się napatrzeć :)
OdpowiedzUsuńA kolczyki te zielone mmmm cudne:)
Janeczko cały dzień myślałam o tym co napisałaś i tak jak niektóre poprzedniczki wydaje mi się, że trzeba podejść do tej decyzji od innej strony. Może to nie materializm, a troska o rodziców, by nie być ciężarem, by w reszcie móc samemu coś zarobić. Nadarzyła się okazja, więc musiał szybko podjąć chłopak decyzję. Czy była dobra,czy zła przekona się za jakiś czas, ale niech spróbuje. Poza tym w dzisiejszych czasach każdy stara się jak może, aby móc zarobić, każdy szuka takiej pracy jaka będzie dla niego dobra. Trzymaj się Kochana i bądź dobrej myśli.
OdpowiedzUsuńKochana, dobrze wiesz, że nie ma tu żadnych Twoich błędów, my rodzice mamy swoje zdanie, ale młodzi muszą się uczyć na swoich błędach, choć wyjazd do syna do pracy to nie jest błąd, zarobi, doświadczy czegoś nowego i z chęcią wróci na studia :)Moi też wyjechali, no nie zagranicę, ale też kawał drogi, dzwonią, jest ok, swoje zarobią, a jak zobaczą, że nie tak łatwo jest zarobić, może będą lepiej szanować przy wydawaniu ;)
OdpowiedzUsuńO robótkach nic nie piszę, bo tylko się ciągle powtarzam :)
Pozdrawiam
Janeczko -taki nasz los to znaczy nas Matek-zawsze martwimy się o nasze dzieci czy mają lat 5 czy 105...bo są nasze.Serduszko boli gdy widzimy,że czynią żle,ale każdy musi przeżyć życie po swojemu :)Pozdrawiam ciepło i życzę spokoju:)
OdpowiedzUsuńMałe dzieci, mały kłopot... Życzę dużo spokoju. Wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńmądre komentarze, nigdzie nie popełniłaś błędu,Ty jest Ty a Twój syn żyje swoim życiem, materialista powiadasz? nie nazywaj tego tak.Nie znam sytuacji, ale może chce tylko zapewnić rodzinie lepszy byt? To nie tak łatwo żyć na obczyźnie, z dala od domu, powinnaś go wspierać.Nie jest mu na pewno łatwo.Żadnemu z Was, ale Niemcy to nie koniec świata.Moc uścisków, obetrzyj łzy.
OdpowiedzUsuńJaneczko przytulam mocno. Pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie zmienić... Trzeba wierzyć, że będzie dobrze.Dużo słonka i spokoju Ci życzę :*
OdpowiedzUsuńMądre głowy mówią, że doświadczenia hartują. Być może to doświadczenie trudne dla Ciebie, dla Twojego syna będzie kluczowym w życiu. Nigdy nie wiadomo kiedy "żądza pieniądza" zmieni się w zupełnie inne żądze. Za przygodą, miłością, rodziną...Przekonana jestem, że nie ma w ty Twojego błędu.
OdpowiedzUsuńZawsze nam dajesz Janeczko tyle Słońca. Teraz ja życzę Ci z całego serca dużo Słoneczka w serduszku i za oknami.
Będę nudna, ale prace przepiękne. Aniołki cudne jak zawsze, a czarny frywolitkowy komplet zachwycający.
Trzymaj się cieplutko i głowa do góry :) Jutro znów zaświeci Słońce :**
13 lat temu moja Córka kończyła studia i rozpoczynała swoje życie w Hiszpanii a śp Syn odszedł od nas na zawsze w sposób nagły i zupełnie niespodziewany.
OdpowiedzUsuńW tych strasznych chwilach moja Córka mówi do mnie "mamo to może ja wrócę".
Janeczko, chyba zdajesz sobie sprawę, że niczego tak bardzo nie pragnęłam. Jednak odpowiedziałam Jej, że jeżeli Ona chce wracać to bardzo proszę, ale jeżeli chce to zrobić przez wzgląd na nas rodziców, to niech tego nie robi.
Po latach, wiem że zrobiłam dobrze, bo Ona jest szczęśliwa w tej swojej Hiszpanii a my musieliśmy nauczyć się żyć bez dzieci.
Nie jest to łatwe, bo nawet gdy to piszę to łykam łzy, ale pamiętam zawsze słowa mojej śp Mamy, że dzieci się chowa dla świata nie dla siebie.
Janeczko, jesteś wspaniałą matką i świetną kobitką, trzymaj się.
kolejne piękne rzeczy zrobiłaś Janeczko
OdpowiedzUsuńco do syna, to nie możesz tak się obarczać odpowiedzialnością, jak sama widzisz nie jesteś w stanie osłonić go parasolem ochronnym przed doświadczeniami, musi sam się przekonać co jest dla niego dobre, a może to właśnie jego droga, może kamienista ale jego...
cieplutko pozdrawiam
Masz odważnego syna, który pomimo nie powodzeń nadal próbuje, chłopak pewnie tęskni za samodzielnym życiem na jak najlepszym poziomie i to ze chce zarobić, nie oznacza że nieceni wartości, które mu wpoiłaś. Myślę, że jest dumny z matki, do której może zawsze wrócić i u której uzyska wsparcie i ciepłe słowo.
OdpowiedzUsuńA robótki piękne jak zawsze :)
Witaj Janeczko.
OdpowiedzUsuńWiesz , mój Tato zawsze mówił , dzieci wychowujemy nie dla siebie a dla innych. Zawsze nadchodzi taki czas kiedy pozostaje nam mamom , czekać , czekać w nadziei że kiedy przyjdą te nasze dzieciaczyny , to z uśmiechem na twarzy. Ale nie zawsze się uśmiechają , czasami przychodzą zapłakane i od tego mają Mamcie swoje i Mamusie , aby im te łzy ocierały . Bardzo fajnie jest kiedy z tymi "usmarkanymi" od problemów nosami przychodzą , bo już My wiemy co i jak zrobić aby naładować ich akumulatory , wlać w serducha wiarę i delikatnie pchnąć , kiedy są gotowe na kolejne boje.Gorzej było by gdyby mimo potrzeby , nie przychodziły.
Nie doszukuj się Janeczko błędów ze swej strony , wychowałaś syna najlepiej jak można było. Chłopak musi mieć szansę na popełnienie własnych błędów, jak może się czegokolwiek nauczyć jeżeli nie będzie próbował , mylił się ? Dzisiaj są trudne czasy dla młodych ludzi , to że chce wyjechać aby zarobić nie jest niczym złym , każda mama chce mieć blisko siebie swe dzieci , ale ktoś tam mądrzejszy od nas , inaczej to sobie wymyślił :) Uwierz w syna , uwierz że może mu się udać i podziel się z nim tą wiarą , wtedy będzie mu z całą pewnością łatwiej .
Pozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję że wszystko ułoży się najlepiej jak tylko to możliwe .
Można tak samo traktować swoje dzieci, ale i tak każde dziecko jest inne.
OdpowiedzUsuńO wyjeździe Twego syna napiszę tylko tyle, dorosłe dziecko musi uczyć się na własnych błędach, ma przecież gdzie wrócić. Mój mąż często pracował za granicą, co prawda na morzu, ale przecież u obcych.
Córka mieszka we Wrocławiu, ode mnie łatwiej dojechać do różnych miast za granicą niż do Wrocławia właśnie.
Janeczko kochana, życie zwykle pisze za nas scenariusze inne, niż byśmy sobie planowały....
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochana, głowa do góry, mam nadzieję że wszystko się ułoży jednak tak by odpowiadało obu stronom? Na pewno wychowałaś syna dobrze,i na pewno On to wie.
Trzymaj się kochana :-*
Jak znowu dużo pięknych rzeczy zrobiłaś i wszystko tak szybciutko:)
OdpowiedzUsuńJa jestem płaczka i często rozmazana więc nietrudno sobie wyobrazić jak rozpaczałam kiedy nasz syn wyjeżdżał szukać pracy w Holandii.Wszystko dobrze się skończyło -znalazł pracę i bardzo ciężko pracował ale jak się cieszył!Jak wrócił-znowu ryczałam tym razem ze szczęścia i...że taki wychudzony,szybko w domu nabrał ciała :)
Życzę żeby wszystko pomyślnie sie ułożyło,pozdrawiam
Małgosia
Janeczko kochana mam nadzieję, że dziś już masz się lepiej i nieco optymistyczniej patrzysz na świat !
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, człowiek istota "twarda" wszystko wytrzyma, to co teraz wydaje się przysłowiowym " końcem świata" za klika dni nabierze innych barw.
Twoimi pracami jestem zachwycona, choć jestem posiadaczką kilku z nich za wsze będę wzdychać do Twoich cudeniek ;-)
Pozdrawiam Agnieszka
Pomimo naszych wysiłków ,dzieci obieraja swoja drogę-jedynie co możesz to trzymać kciuki żeby nie trzeba było leczyć jego ran.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak to już z tymi dziećmi jest, że chcą mieć własne zdanie... Nie będę Ci udzielała rad, bo wiele osób już rozpisało się na ten temat, ale trzymam kciuki za Ciebie i "dziecię". Będzie dobrze ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJaneczko:)powróć do swojej młodości-czy chciałaś jak już byłaś pełnoletnia-żeby ktoś układał Ci życie?czy wybrała Ci mama męża,pracę,Twoje zamiłowanie?myślę że nie,że to są Twoje decyzje.Pozwól dorosłemu synowi decydować samemu za siebie,schowaj te kwocze skrzydła,albo jak wolisz odetnij pępowinę:)Daj mu wyfrunąć z gniazda,niech pozna swoją drogę.Może się sparzy,może będzie głodny albo niedoprany,ale to będzie jego głód i jego brud:))I na pewno wtedy doceni Twoje skrzydła,a matki są między innymi po to żeby być na miejscu wtedy kiedy dziecko zapragnie maminego domowego obiadku i jej ciepła:)))Nie myśl że jest materialistą,on chce po prostu lżej żyć niż my i nie dochodzić do wszystkiego z takim trudem.Od zarania dziejów ludzie jechali za chlebem:))))To my tak wrosłyśmy w naszą ziemię,nasze korzenie tkwią głęboko.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też miałam szansę wyjechać do niemiec i tam żyć,ale dla mnie to było nie do pomyslenia:))A może szkoda,a może było by mi dziś lżej:)Tego się już nie dowiem,a Ty jemu daj skosztować miodu:)))Pozdrawiam
Janeczko, jak świat światem dzieci wyfruwają z gniazd i to dobrze . Muszą same zakosztować życia ,a to czego go nauczyłaś na pewno mu pomoże.Ja już dwójkę wypuściłam spod skrzydeł i teraz najmłodsza szykuje się na studia , tak więc zostajemy sami, ale wiesz jaka to uciecha jak wracają do mamy od czasu do czasu . Mój syn niestety też pracuje za granicą , takie czasy.
OdpowiedzUsuńMaga
Janeczko, niestety każdy może się nauczyć tylko na własnych błędach... mnie się też nie raz zdarzyło uparcie stać przy swoim, mimo że koniec końców często mama miła rację... ale nie martw się, będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńPrace cudowne! Pozdrawiam serdecznie!
Janeczko
OdpowiedzUsuńNależymy do pokolenia, które nauczone jest zasiedzenia w jednym miejscu, pracy przez wiele lat w jednym zakładzie,mieszkania w jednym miejscu, boimy się zmian.
Obecnie młodzi ludzie nie maja tego dylematu, nie boją się świata.I dobrze.Nie jest do błędem w naszym ich wychowaniu.Takie są realia.Problem polega chyba w tym, że tak bardzo boimy się puścić te nasze pisklaki samodzielnie.
A czy to będzie błąd syna?Życie pokaże.
Powód do troski pojawi się wtedy, kiedy zacznie trwonić ciężko zarobione przez siebie pieniądze.Nie sądzę jednak,że przy takim wychowaniu to nastąpi.Doceń to, że dorosły facet chce zarobić na swoje utrzymanie, nie wyciąga do matki ręki po kolejny grosz.
Otrzyj łzy i szykuj słoiczki z wałówką bo taka już nasza rola.
A Twoje paluszki jak zawsze nie próżnują, cudeńka kolejne powstały.
Głowa do góry.....
Jakoś musi się wszystko poukładać. Każda matka zastanawia się nad rezultatami wychowaniem dziecka i pewnie każda chciałaby naprawić jakieś błędy, które nie wiadomo kiedy popełniła. Każde dziecko wymaga innego podejścia i to są chyba te "niby błędy wychowawcze". Każda matka chce wychować swoje dziecko jak najlepiej, więc nie obwiniaj się. Dzieci dorastają i muszą odpowiadać za siebie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie Janeczko.
Rozumie Cie Janeczko. Mój syn ma 34 lata i tez chciał wszystko i szybko. Teraz wie, że popełnił błąd ale czas się nie cofnie.Też było mi smutno, złościłam się, płakałam.... Teraz już jestem pogodzona z tym, że to jego życie i jego błędy.
OdpowiedzUsuńZresztą jak sięgnę daleko wstecz to też widzę, że robiłam swoje błędy. Tak to już jest, młody chce żyć po swojemu.
Postaraj się zrozumieć syna i zaakceptować jego sposób na życie.
Pozdrawiam cieplutko :)
Głowa do góry. !!!Wszystko na pewno się ułoży. Tak to już jest z dziećmi, nie zawsze robią tak jakbyśmy my tego chcieli, ale jak inaczej nauczą się życia?. Pojedzie, spróbuje zobaczy. A Tobie pozostaje tylko go kochać mocno i wspierać. Głowa do góry, wierzę, że będzie dobrze. POZDRAWIAM http://wariacjeagusi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie masz już wplywu na decyzję dzieci, poniewaz stały się autonomiczne! Myslę, że trzeba dac mu szansę na to by sam decydował o sobie:-))
OdpowiedzUsuńJaneczko to nie tak. Tu nie ma mowy o bledzie czy nie. Chlopiec dorasta, jest spragniony doswiadczen, przygod, czegos nowego. Moze nawet nie o pieniadze chodzi,tylko o sposob na spedzenie lata. Poza tym wiekszosc dzieci uczy sie na bledach, nie jest to najgorsze, bo zawsze jestesmy my , aby wtedy poradzic, albo wyciagnac z klopotow. Poza tym lepiej ,ze jedzie zarobic swoje pieniadze, zamiast szalec na zagranicznych wczasach za Twoje oszczednosci.To, ze wyjechal do pracy nawet dobrze o nim swiadczy. Teraz zaowocuja wartosci, ktore mu cale zycie wdrazalas- co bedzie jadl, jak dbal o czystosc, uklady z kolegami , pracowitosc, solidnosc w pracy itp. Wszystko bedzie dobrze.Mam syna 17latka i wiem z pierwszej reki ,jak to sie chce go uchronic, pomoc, doradzic i....on tego nie chce, wie lepiej....Coz...jak bedzie mnie potrzebowal to zawsze wie ze moze na mnie liczyc.Trzymaj sie i nie zamartwiaj sie na zapas- taka jest kolej rzeczy. Sciskam goraca-Ag
OdpowiedzUsuńkochana po prostu przytulam Cię mocno, myślę, że przekazałaś mu wystarczająco wiele. Teraz być może podjął decyzję, która Ciebie zaskoczyła. Ale ważne jest jak sobie poradzi, myślę, że nie zawiedzie Ciebie, ani siebie.
OdpowiedzUsuńciepło pozdrawiam mimo deszczu.
Janko, dawno u Ciebie nie byłam i nadrabiam zaległości. Smutny post...ale trzeba być dobrej myśli.
OdpowiedzUsuń...ta czarna frywolitka po prostu zaparła mi dech, CUDO to chyba za mało powiedziane, jest przecudna i taka z marzeń. Pozdrawiam seredcznie i oby do słonka bo u mnie też pada i pada...