Jestem zadowolona i szczęśliwa. Właściwie niektórzy uznaliby, że nie ma żadnego powodu żeby się tak czuć, ale można przecież cieszyć się drobiazgami. Jest bardzo ciepło i dla mnie tak by mogło pozostać. Szkoda mi tylko ludzi szczególnie w mieście gdy nie ma gdzie się schronić przed upałem. Szkoda też mi zwierząt i roślin. U nas we wtorek spadło tylko kilka kropel deszczu. W okolicznych miejscowościach padało, a u nas nie. Trudno jakoś trzeba sobie radzić. Właśnie otrzymałam rachunek za wodę... Nie jest źle.
Moje zadowolenie przyciąga ludzi o całkiem innym podejściu do życia. Właśnie dzisiaj miałam wizytę gdy cały czas musiałam słuchać narzekań. Ludzie nie doceniają tego co mają. Lekarz z miejscowego ośrodka zdrowia zawsze mówi- Janeczka ty się nie szarp, bo świata nie przerobisz. A ja się śmieję i odpowiadam, że jednak spróbuję. Dobrocią i życzliwością można zmieniać świat, no choćby ten najbliższy. Nie zawsze są do rozdania dobra materialne ale wsparcie duchowe i rada też są ważne. Ale się rozgadałam. Dzisiaj chcę pokazać kilka migawek z mojego otoczenia.
Najpierw moje pelargonie
Zaczynają kwitnąc róże co docenia Bonifacy
Lobelie w pełnym rozkwicie
Niecierpki też kwitną
I na koniec mój dzisiejszy obiad. Chłodnik z przepisu mojej mamy z ziemniakami i nektarynka na deser. Moi mężczyźni domowi nie lubią chłodniku, więc wykorzystałam czas gdy ich nie ma. To nic, że będę musiała go jeść kilka dni. A może zaproszę Brysię?? Ona przepada za chłodnikiem. Moja mama pochodzi z terenów obecnej Białorusi i kilka jej przepisów stosuję i staram się żeby nie zaginęły.
Kolorek chłodniku nie jest za ciekawy ale to dlatego, że botwinka jest bardzo młoda. Gdy podrosną buraczki kolor jest świetny ale to już nie ten smak. Musiałam czekać aż botwinka urośnie u mnie bo na stoisku robią tylko dziwne miny na pytanie o botwinkę.
Na szydełku robię wytrwale. Moja koleżanka krawcowa, która uszyła mi ciuchy na pogrzeb nie wzięła kasy tylko muszę odrobić dzierganiem. Powstaje tunika z elementów. Ciężko się robi ale spieszę się, bo zapisałam się na wymianki i trzeba coś robić motylkowego i wakacyjnego.
Do moich słodkości dokładam aniołka i postanowiłam, że będzie druga nagroda- niespodzianka.
Chłodnik... uwielbiam ;-)
OdpowiedzUsuńImponujesz mi swoją wytrwałością w dążeniu do zmieniania choćby otoczenia. Twoja pasja dodaje skrzydeł, no bo skoro taka słaba niewiasta sobie z tym radzi, to dlaczego ja (chłop 2 m) nie miałbym wyjść z takiej próby zwycięsko?
OdpowiedzUsuńjak się nie cieszyć, jeśli w koło tyle pięknego kwiecia ... mnie urzekły lobelie :)
OdpowiedzUsuńa chłodnik wygląda bardzo apetycznie ...
pozdrawiam
Jak Ty to zrobiłaś, ze lobelie masz takie puchate?? Moje nie wyglądają tak wspaniale!
OdpowiedzUsuńA co do pozytywnego podejścia do życia mimo przeciwności - poczytaj co na ten temat napisała wczoraj Elisse:
http://utkanezmarzen.blogspot.com/
Piknie u Ciebie, kolorowo i radośnie - to Twój wyjatkowy charakter i te piękne kwiatki nadają temu miejscu wyjatkowości :)
OdpowiedzUsuńA co do Twoich przepisów, to tak jak obiecałam przetestowalam na urodzinkach synka Twoją sałatkę ze słonecznikiem - rewelacja:) Bardzo wszystkim smakowała, nawet mojemu M. który z salatek jak do tej pory uznawał tylko najprostszą warzywna ;) Także dzięki Janeczko że się podzieliłaś przepisem :) Pozdrawiam serdecznie!
Ależ u Ciebie pięknie. Aż by się chciało tak przyjść na ten chłodnik i posiedzieć na schodach wśród kwiatów, kota pogłaskać...
OdpowiedzUsuńJa też mieszkam dalej od miasta, ale u nas skwar, a przez te majowe deszcze w ogródku nic mi nie wzeszło...zostały tylko pomidory w donicach.
Również zajadamy się chłodnikiem z botwinki. To chyba jedyna słuszna alternatywa na upały, które zalewają całą Polskę. Miasto latem to faktycznie katastrofa. Najbardziej brak mi soczystej zieleni i okolicznej wody, w której można by się zanurzyć. W poszukiwaniu tych "atrakcji" wybieram się z rodziną w poniedziałek na spływ kajakowy z Wojtala do Czarnej Wody. Zapowiada się całkiem miła eskapada. Dziękuję za piękne zdjęcia roślinności z Twojego otoczenia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChłodnik uwielbiam! Właśnie taki z botwinki:) Pięknie jest u Cieie. Upał w mieście jest nie do zniesienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Chłodnik... Hm.... Pychotka...
OdpowiedzUsuńBardzo piękne kwiatki...
Pelargonie i lobelia kwitną przepięknie...
Pozdrawiam
Też chciałabym sobie posiedzieć w cieniu takich kwiatów...
OdpowiedzUsuńPięknie urządziłaś sobie otoczenie.
OdpowiedzUsuńChłodnik też uwielbiam, ale robię go latem codziennie świeży, bo taki lubię.
Ale może zaspokoisz moją ciekawość i powiesz z jakiej miejscowości pochodzi Twoja mama. Może była sąsiadką moich dziadków i rodziców?
A może i moją, bo ja do Polski przyjechałam w listopadzie 1958r.
Pozdrawiam.
Janeczko masz racje trzeba się cieszyć tym co mamy.Ja na upał nie narzekam.Zaraz mi się przypominają ulewy i te okropne mrozy i od razu mi lepiej.Tyle w Tobie optymizmu.Tacy ludzie wysyłają dobrą energię tak 3maj.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch! Prawie się spóźniłam!
OdpowiedzUsuńGdy byłam tu pierwszy raz - syn koniecznie potrzebował komputer.I byłam później przekonana, że już komentarz napisałam.Dobrze, że sprawdziłam.
Szczególnie podobają mi się lobelie. Już je kiedyś pokazywałaś.To bardzo miłe mieć takie otoczenie, takie środowisko.Mieszkano masz śliczne i jeszcze morze kwiatów!
Pozdrawiam serdecznie!
Pięknie tu u Ciebie i czesto zagladam,tworzysz piękności.Pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuń