Obdarowana podobno zadowolona, więc się cieszę. Lepsze zdjęcia u niej na blogu.
Ja wspaniałe prezenty otrzymałam od Bożeny . Szczęścia z tego powodu było co niemiara. Brysia aż podskakiwała z radości, że tak bardzo powiększyła się jej kolekcja aniołków.
Najpierw całość przesyłki od Bożenki.
Teraz aniołki dla Brysi do kolekcji.
I jeszcze cudny aniołek haftowany koralikami.
Z całego serca dziękuję Tobie Bożenko za cudne podarki, a Lucynie za organizację wymianki. Możesz na mnie liczyć gdy postanowisz zorganizować następną.
A teraz będą frywolitki, frywolitki, frywolitki...... To chyba takie moje odreagowanie na przedświąteczny przesyt szydełkowania.
Jako pierwszy pokażę czarny komplet frywolitkowy. Wg informacji z poczty, jest już u nowej właścicielki, chociaż nie mam potwierdzenia. Komplet jeszcze bez różyczek, tylko z czarnymi kryształkami.
Kolczyki z różyczkami z poprzedniego posta sprawiły, że postanowiłam uszczuplić moje zapasy różyczek i tak powstały następne wytworki. Powiększą ostatnio zmniejszone zapasy biżuterii "do szuflady".
Srebrne metalizowane z miętowymi różyczkami.
Złote metalizowane z kremowymi różyczkami
Czerwone z czarnymi różyczkami
Brązowe z rudymi różyczkami
Błękitne z błękitnymi różyczkami
Zielone z trawiasto zielonymi różyczkami
I jeszcze jedne kolczyki, ale bez różyczek, bo przy tym wielokolorowym kordonku to chyba byłaby przesada. Kordonek kusił mnie od czasu otrzymania paczki z Kanady.
To tyle kolczyków. Będą jeszcze dwa dosyć skromne naszyjniki, też z różyczkami.
Pierwszy w trudnym do określenia kolorze. Ciemna śliwka, wiśnia, bordo, z kremowymi różyczkami z korala. Na zdjęciu wcale nie widać tego koloru.
I drugi w kolorze liliowym z fioletowymi różyczkami.
I to tyle o moich pracach.
Zbliża się koniec roku 2012. Nie przepadam za podsumowaniami, ale o kilku sprawach muszę napisać. Mijający rok był przede wszystkim bardzo pracowity. Dziękuję Wam za doping do dalszej pracy, bo tym były zamieszczane komentarze i maile. Wielkie podziękowania dla moich kochanych zamawiających. To przez Was ten rok był łatwiejszy niż poprzednie, pod względem finansowym. Mam nadzieję, że to się nie zmieni i od czasu do czasu coś u mnie kupicie. Ja zaś obiecuję, że nadal będę wkładała w swoją pracę całe serce. Możecie liczyć też na to, że pojawią się nowe wzory i mam nadzieje nowe techniki. Najważniejsze zaś jest to, że cały czas czuję wokół siebie obecność wirtualnych przyjaciółek. Kiedyś myślałam, że to nie jest możliwe ale myliłam się. Dobrych znajomych jest bardzo, bardzo wielu i bardzo się z tego cieszę ale jest kilka osób, na które mogę liczyć nie tylko wirtualnie i one mają osobne miejsce w moim sercu. Bardzo jestem szczęśliwa, że mogłam Was poznać. Szkoda, że nie wszystkie w realu, ale mam nadzieję, ze to się zmieni i gdy przyjdzie lato i czas wakacyjnych wyjazdów to mnie przy okazji odwiedzicie. Drzwi mojego domu są otwarte dla wszystkich. Zawsze możecie liczyć na poczęstunek. Chętnie też podzielę się tym co sama umiem. W sprawach osobistych to nie był łatwy rok. Trudności do pokonania było bardzo dużo, a i zdrowie zaczęło się sypać. Dzięki Bożej pomocy jakoś wszystko przetrwaliśmy i koniec roku przyniósł nam rozwiązanie niektórych problemów. Mam nadzieję, że tak będzie nadal w nadchodzącym roku. Przez kłopoty ze zdrowiem po raz pierwszy w swym ponad pięćdziesięcioletnim życiu wzięłam się pod okiem dietetyka za dietę odchudzającą. Dotychczas mi to zbytnio nie przeszkadzało. Ponieważ pytacie, więc napiszę o tym kilka zdań. Od dietetyczki dostałam rozpiskę na dwa kolejne miesiące. Pierwszy miesiąc jest jak dla mnie dosyć drastyczny i zastosowanie się do wymogów diety sporo mnie kosztowało, szczególnie podczas świąt. Ogólne zasady to 5 posiłków o jednakowych porach i picie dużej ilości wody (1,5-2l). To ostatnie było dla mnie bardzo trudne, bo jak mniej jadłam to pić mi się wcale nie chciało. Właściwie w grudniu nic mi nie było wolno jeść oprócz mięsa drobiu, ryb i warzyw. Nie wolno nic co zawiera cukier, nie wolno białego pieczywa, ziemniaków, makaronów, tłuszczu, majonezu, ketchupu,ostrych przypraw, żywności przetworzonej, nawet niektórych owoców. Święta przetrwałam dzięki rybie w galarecie i sałatkom z surowych warzyw z jogurtem naturalnym. Od stycznia dieta będzie mniej drastyczna. Od czasu do czasu pojawi się jeden ziemniak, czy łyżka masła. No niestety jedzenie w większości przestało sprawiać mi przyjemność. Muszę jeść np chleb razowy, za którym nigdy nie przepadałam. Ciężko jest też wieczorami, bo ostatni posiłek jem o godz 17.15 a ponieważ przeważnie siedzę do późna, to bardzo dokucza mi głód. Jak już nie mogę wytrzymać to szybciej kładę się spać. Efekty już jednak powoli widać i to mnie bardzo cieszy. Przede wszystkim moje nogi prawie nie są opuchnięte, a to najbardziej mi przeszkadzało. Następną wizytę u dietetyka mam wyznaczoną na 9 stycznia. Zobaczymy jakie będą dalsze wytyczne. No ale dosyć o tym. Jeżeli kogoś to bardziej interesuje, to proszę pisać na maila. Mogę też skopiować i wysłać rozpiskę mojej diety.
I całkiem na koniec dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze. Witam serdecznie nowych obserwatorów.
Elis te małe elementy do bombek też kupiłam. Tzn kupuję plansze, wycinam domki i sklejam je.
barbaratoja jak nie mam zamówień, to mam tyle pomysłów, ze nie wiem co robić i to nazywam nudą
I to tyle na dzisiaj. Na sam koniec Życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku. Dużo zdrowia , szczęścia i spełnienia wszystkich planów i marzeń.