
Dostałam je od Agaty Tengela i Igi. Bardzo, bardzo dziękuję, bo to moje pierwsze wyróżnienie. Niestety wyłamię się z zasad dotyczących wyróżnień. Po prostu daję je każdemu kto tu zagląda i kto tego chce, bo przecież wiele blogów nie życzy sobie wyróżnień.
Ostatnio powstało sporo nowych prac, ale nie mogę ich pokazać, bo albo to prezent, albo praca wymiankowa. Poleciały już prezenty z wymianek u Basi i dzisiaj u ARTNOVA24. Następna wymianka jest prawie gotowa, przedostatnia się robi a na ostatnią mam tylko pomysł. Pokazać więc mogę na razie tylko kolejne aniołki. Ludzie je wciąż kupują, chyba dlatego że są tanie.

Na niedzielę upiekłam amerykany. Nie lubię ich piec, bo cały dom śmierdzi amoniakiem, żeby nie powiedzieć moczem, ale po długim czasie uległam prośbom dzieci. Dzisiaj nie pozostało po nich nawet wspomnienie, a było ich 30 sztuk.

Oto przepis
25 dkg tłuszczu
2 szklanki cukru
6 jajek
1 kg mąki
2 szklanki letniego mleka
3 płaskie łyżeczki amoniaku.
Utrzeć tłuszcz z cukrem i jajkami. Dodawać na zmianę mąkę i mleko a w międzyczasie także amoniak. Ciasto wychodzi bardzo gęste. piec w piekarniku nagrzanym do 180st do suchego patyczka. Amerykany mocno rosną. Dlatego potrzebują dużych odstępów pomiędzy. Mnie na dużą blachę(taką od kuchenki) mieściło się tylko 6. Jedna porcja to kopista łyżka ciasta. Po upieczeniu polukrować spód. Jedna paczka cukru pudru nie wystarczyła na wszystkie, ale to zależy oczywiście od upodobań.
A ja robię dzisiaj pierogi z kapustą :)
OdpowiedzUsuńMusze się skusić na Amerykany,a kuchnię mam dość dobrze wentylowaną - nawet jak się postaram to nie czuć że rybę smażyłam :)
Oj kusisz Kobieto, kusisz!!! Jak nie Anioły, to Amerykany! To mi teraz powiedz, jak mam ponapinać i rozłożyć takiego wielkiego Anioła, ale nie szpiczastego, tylko półokrągłego co się Crystal nazywa :)
http://picasaweb.google.com/jola373.2/SARAH?authkey=Gv1sRgCNKmzIrarPy7Cw#5391839470149714098
Wszystkie moje duże anioły suszę na butelkach. Nakładam na pasującą butelkę plastikową folię i potem na to anioła, a skrzydła mocuję na wykałaczkach albo patyczkach od szaszłyków.
OdpowiedzUsuńJanko, tego było mi trzeba. Mój syn od jakiegoś czasu chodzi i męczy mnie o amerykankę, tylko sęk w tym, że tu u mnie ich nie ma w żadnym sklepie :) Teraz sama je upiekę. Dziękujemy Ci za przepis! :))...a bloga masz bardzo interesującego i pod względem kulinarnym i robótkowym i nigdy nie myśl inaczej. Bardzo lubię Ciebie odwiedzać, pozdrawiam ciepło, Agnieszka.
OdpowiedzUsuńWszystkie Twoje Aniołki są prześliczne, to nie dziwię się, że cieszą się takim zainteresowaniem ;-)) Amerykany to lubiłam w dzieciństwie, dziś kupne są bez smaku, więc może się skuszę i sama upiekę... ;-)) Gratuluję wyróżnienia, bo oczywiście na nie zasłużyłaś, prace masz piękne, przepisy apetyczna ;-))
OdpowiedzUsuńpiekne te aniołki,masz naprawde ogromny talen,a powiedz mi z czego korzystasz robiąc takie cuda?? masz może jakąś książke????
OdpowiedzUsuńJak zwykle pracowita mróweczka z Ciebie. Aniołki bardzo ładne i muszę w wolnej chwili spróbować zrobić takie cudo:)
OdpowiedzUsuńAmerykanów nigdy nie jadłam i jestem ciekawa jak smakują. Tez piekę niekiedy ciasta na amoniaku i wtedy strasznie śmierdzi, ale na szczęście szybko ten zapach znika.
Pozdrawiam serdecznie:)
Janeczko,ludzie kupują Twoje anioły, bo są PIĘKNE. A także ZBYT tanie. Zacznij szanować swój czas, pracę, pomysły i talent! Będę Ci to powtarzać do znudzenia!!!
OdpowiedzUsuńAcha. Dziękuję za podpowiedź z tym Aniołem, już mam na czym rozłożyć sukienkę, ale te skrzydła to była zagadka!!! Teraz już wszystko jasne :) Dziękuję Dobra Kobieto!
OdpowiedzUsuńGratuluję sympatycznego wyróżnienia!
OdpowiedzUsuńNo popatrz! A ja trzymam kilka buteleczek po perfumkach tylko dla tego, że mi pasują do nich anioły, a w trym roku muszę już je uprać i od nowa nakrochmalić.Cukrem.
Tymi amerykanami narobiłaś mi smaczka :) uwielbiam je! Zwłaszcza z dużą ilością lukru ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wyróżnienia, a aniołki są piękne - jak zawsze :))))
Twoje aniołki są prześliczne, dlatego cieszą się takim powodzeniem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
amerykany- świat dzieciństwa i marzeń. Rzadko, ale można je kupić (kupuję zawsze). Twoje wyglądały przepysznie !!!!!!! Życzę wytrwałości w pisaniu bloga. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAla
niesamowite aniołki...marzę, by kiedyś takie stworzyć... brawo za cierpliwość ;]
OdpowiedzUsuńAnioły piękne są i dlatego kuszą :)
OdpowiedzUsuńChyba też sobie pójdę jakiegoś zrobić...
ach te amerykany:))tez nie lubie zapachu amoniaku ale pamietam jak smakuja...mniam:)) pychota
OdpowiedzUsuń