OBSERWATORZY

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Moje kochane maranciaki

No i już po spotkaniu. Wczoraj wcale nie zauważyłam upływającego czasu ani nie słyszałam dzwoniącego mojego telefonu z pytaniami kiedy mam zamiar wracać do domu. Następnym razem spróbuję zgrać razem odwiedziny u mamy i spotkanie z maranciakami,  tak żebym mogła zostać dłużej, a więc przenocować u mamy. Tak jak przypuszczałam było wspaniale. Tyle osób pozytywnie zakręconych w jednym miejscu to istny szał. Oj pooglądałam sobie, pooglądałąm. Oj pogadałam sobie, pogadałam. Nasłuchałam się komplementów co niemiara. Cieszę się, ze zdaniem oglądających, moje " dzieła" są ładniejsze w rzeczywistości niż na zdjęciach. Najbardziej interesowały mnie frywolitki. Muszę się nauczyć. Moja choroba frywolitkowa rozwija się. Już bym chętnie zaczęła naukę. Na razie wygrywa odpowiedzialność za złożone obietnice, ale co będzie dalej to nie wiem, bo wczoraj oglądałam naprawdę mistrzowskie prace frywolitkowe. A teraz trochę zdjęć ze spotkania.
















































































Na tym spotkaniu byłam po raz pierwszy, ale zostałam przyjęta jak dobra znajoma i czułam się jak w fajnej rodzinie. Nie dość że trochę prac sprzedałam, nie dość, że dostałam nowe zamówienia , to jeszcze zostałam obdarowana. Dostałam pięknego kwiatka,  a od Lucyny nalewkę z aronii. Zaraz wczoraj wieczorem po powrocie musiałam spróbować i jest super. Lucynko poproszę o przepis. W tym roku chyba już się nie uda ale może to i dobrze bo przecież już robią się dwie - z czarnej porzeczki i malin.




























A u mnie trwają małe przygotowania do jutrzejszego spotkania. Upiekłam już biszkopt pod  miętowe ciasto i zrobiłam Rafaello















Przepis podam w następnym poście, bo dzisiaj muszę już lecieć.  Przepraszam za jakość zdjęć ale wszystkie oprócz tych ze spotkania są zrobione moją komórką, bo aparat odmówił całkowicie posłuszeństwa. Jakiś czas temu bawiła się nim Brysia, ale  dało się go naprawić. Teraz niestety nadaje się tylko na złom. Mam więc teraz dylemat. Zarabiałam pieniążki na okulistę i okulary, ale chyba trzeba będzie poświecić je na nowy aparat.    

10 komentarzy:

  1. Cieszę się, że mogłyśmy się znowu spotkać oraz, że moja nalewka Ci smakowała. Przepis wyślę Ci mailem. Pozdrawiam serdecznie. Do następnego spotkania:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Janeczko, było super! Twoje anioły i szkatułki na żywo są jeszcze piękniejsze. Pozdrawiam i do zobaczenia na kolejnym spotkaniu,

    OdpowiedzUsuń
  3. Patrzę na zdjęcia i widzę, że świetnie się bawiłyście :)
    My też w Poznaniu spotykamy się od czasu do czasu. Dosyć, że lepiej się poznałyśmy, to chętnie korzystamy z rad i umiejętności jedna od drugiej. To właśnie na jednym z takich spotkań nauczyłam się frywolitki - wierzę, że i Ty już niedługo będziesz śmigać czółenkami :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję ,że mnie wyciągnęłaś ....bylo cudnie. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę, że mogłam Cię poznać w realu :-) Mam nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie. Cały czas jestem pod wrażeniem precyzji Twoich dzieł i wkurzona, że tak tanio je sprzedajesz. Tyle płaci się czeladnikowi, a Ty jesteś MISTRZEM!!!
    Pozdrowienia, Ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż Wam zazdroszczę tego spotkania, bo w moich okolicach to jakoś tak mało robótkowo ;) A po minach widać, że zabawa była przednia :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Beautiful work!!
    Besos. Aida.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do zabawy blogowej. Szczegóły w moim ostatnim poście.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. o matko, jak smakowicie wygladają te Rafaelki. Czekam na przepis:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana nie masz dylematu!
    Zdrowie najważniejsze!!!
    Zdjęcia narazie są dość czytelne, myślę,że aparat może poczekać:)
    Janeczko cudnie wykonane pracki dostałaś.
    Kwiatek to Skrętnik, podobno łatwo zrobić z niego sadzonki.
    Goraco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo tu zamieszczone:)