Taki tytuł bo na koniec pokażę zrobione przeze mnie anioły. Miałam zamówienie na dużego anioła, ale zrobiłam mu kilka mniejszych do towarzystwa.
Wiele osób pochwaliło moją czerwoną bluzeczkę w komplecie ze spódnicą. Otóż to spódnica spowodowała, że powstała bluzka. Dostałam ją od moich synów na pięćdziesiąte urodziny i po pewnym czasie padło pytanie dlaczego jej nie noszę?? Wzięłam się więc za robotę. Pomyślałam, poszukałam i tak powstała bluzka. Opinia, że za bardzo się stroję nie bardzo mnie obeszła. Chyba trochę złośliwie pomyślałam, że za kolejne dwa tygodnie powinnam znowu mieć coś nowego. To chyba nie będzie trudne, bo pewna spódnica czeka tylko na podszewkę. Zresztą chyba będę zmuszona robić tylko dla siebie te prace które zaczęłam. Nic ostatnio nie mogę sprzedać i zamówień też nie ma. Jak nie zarobię to nie będzie pieniędzy na nowe niteczki i robótkowe drobiazgi. Domowy budżet jest na to za mały. Będę się więc stroić z tego co mam w domu a wcześniej przygotuję się na kąśliwe komentarze. Niektórym się chyba wydaje, że jak po pięćdziesiątce i gruba to powinna siedzieć w domu i nie uczestniczyć w życiu. Nie dam się bo mam inne zdanie.
Druga sprawa to przepis na wafle z masą. Naprawdę nie ma nic prostszego. Kupujemy suche andruty ( w paczce przeważnie 6 sztuk), gotową masę krówkową i pół kostki Kasi. Można teraz dostać masy w puszce na bazie gotowanego mleka np toffi, krówka. Nie różnią się one za bardzo. Są nawet z dodatkiem kokosu, czy orzechów. Ja jednak przeważnie sama gotuję przez 3 godziny słodzone mleko skondensowane. Mam wtedy pewność co do jego jakości. Napewno nie będzie scukrzone, co niestety zdarza się w gotowych masach. Zazwyczaj gotuję od razu ze trzy puszki, które są trwałe i nie muszę za każdym razem tracić dużo czasu, a mam wiele przepisów na ich wykorzystanie. A więc samo wykonanie wygląda tak. Miksujemy pół kostki Kasi i dodajemy po łyżce masy z puszki. Ważne żeby miały tą samą temperaturę, to krem się nie rozrzedzi. To co wyjdzie dzielimy na 5 części i smarujemy po kolei wafle. Potem trzeba na jakiś czas obciążyć je czymś i gotowe. Tylko kroić i częstować.
A teraz obiecane anioły. Najpierw duży a potem dwa małe. Trzy jeszcze schną i sztywnieją.
I jeszcze pytanie do Zuli. Gdzie mieszkasz, że nazywasz mnie sąsiadką??? Nie wiem dlaczego Twój komentarz dostałam mailem ale nie ukazał się na blogu.
Przepiękne te anioły! Ja nie mam cierpliwości do takich drobiazgów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńłał! własnie pozbieralam szczękę z podłogi na widok aniołów
OdpowiedzUsuńSą przepiękne, koraliki i atłasy dodały uroku
Usztywaniasz krochmalem?
Piękne anioły!!! Podobnie jak KonKata zbierałam szczękę z podłogi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Piękne anioły!
OdpowiedzUsuńSzyj szybko spódnicę, a do kompletu coś jeszcze. Może znowu zadziwisz sąsiadów.
Niech sobie mają o czym dyskutować. Może
to ich jedyna rozrywka.
Niech no ktoś spróbowałby mi powiedzieć,że stara (juz 60-tka na karku),że gruba (ciągle 20 kg za dużo)...
OdpowiedzUsuńAnioły robisz cudne.
Na przełomie sierpnia - września najprawdopodobniej będę w Kościerzynie, Zula mieszka niedaleko, może się spotkamy?
Obłędne wprost anielskie:)
OdpowiedzUsuńAnioły są cudne a ty się kochana strój i nie patrz na ludzi . Też jestem z pomorza mieszkam niedaleko Starogardu Gdańskiego. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńjesteś niesamowita i tak trzymaj ... :)
OdpowiedzUsuńa Anioły są przecudnej urody ...
wzruszyłam się ...
zdolna jesteś niesłychanie ...
pozdrawiam Cię serdecznie :)
Anioły są cudne!
OdpowiedzUsuńCzytałam na innych blogach, że były problemy z komentarzami, a nazwałam Cię sąsiadką, bo jesteśmy z tej samej gminy, resztę wyjaśnię Ci mailowo :)
Pozdrawiam
Anioły - kapelusze z głów! - prześliczne i dopieszczone w każdym piórku!
OdpowiedzUsuńStrój się ile tylko możesz, jak możesz i gdzie możesz.A życzę Ci obyś miała jak największe możliwości!
U mnie jest jeszcze "jazda bez trzymanki",jutro ostatni dzień.Przekarmiłam dzieci na słodko, na kwaśno, na owocowo i jak tylko chcesz. Spacerkują się aby "schuść". A ja na maluśką chwileczkę do komputera.Pozdrawiam!
Janeczko...
OdpowiedzUsuńSłów mi brak...
Te anioły są takie piękne...
Wysyłam komentarz i wracam je podziwiać :-))
Urocze białaski :) Kiedyś, na zajęciach w szkole, moja koleżanka dłubała takie maleństwa. Od razu zwróciła tym moją uwagę, a że nie siedziałam jeszcze w blogowaniu, to nie miałam pojęcia, że to takie śliczne i popularne :)
OdpowiedzUsuńKoraliczki pasują idealnie, zazdroszczę umiejętności. Domyślam się, że to lata praktyk :)
Pozdrawiam
bizuterium.blogspot.com
Przepiękne aniołki! Podziwiam, mnie szydełko niezbytnio chce słuchać...
OdpowiedzUsuń